Death metal jak co roku miał ogromną reprezentację i wybór wyłącznie 10 najlepszych albumów byłby zbrodnią. Dlatego zdecydowałem się na ułożenie top 30 (zresztą podobnie jak w latach ubiegłych). Rok 2014 był czasem wielkich powrotów, ale z tych szumnie zapowiadanych w sumie niewiele finalnie wynikło. Owszem pojawiły się płyty, ale czy kogokolwiek one zadowoliły? Może jakąś niewielką garstkę ślepo oddanych fanów. Jednym z takich najbardziej przereklamowanych powrotów był dla mnie album Entombed A.D. Ale finalnie nie znalazł się w największych rozczarowaniach, bo to po prostu zwykły death metalowy materiał, jakich wiele było w 2014 roku. Jednak nie brakowało też naprawdę dobrych powrotów - zarówno "re-unionów", jak i po prostu nowych albumów od kapel, które od dawna milczały. I oby 2015 rok był w death metalu tak samo dobry jak 2014.
01. Vallenfyre - Splinters
Ułożenie pierwszej dziesiątki najlepszego death metal 2014 roku było naprawdę ciężką sprawą. W tym gronie znalazło się przynajmniej kilka potencjalnych płyt roku, ale zdecydowałem się wrzucić na najwyższe miejsce na podium drugi album Vallenfyre (mimo tego, że jest słabszy od debiutu). Muzyka tej kapeli ma w sobie wszystko co uwielbiam w tym gatunku. Grobowa atmosfera, gniotące brzmienie i nawet nie przeszkadza mi momentami ślimacze, wręcz doomowe tempo. Ono wręcz idealnie pasuje do takiego brzmienia jakie prezentuje Vallenfyre. Praktycznie wszystko jest tutaj na miejscu. "Splinters" to oldschoolowy death metal jakiego powinno być jeszcze więcej, chociaż w 2014 roku nie można było narzekać na brak wydawnictw w tym konkretnym klimacie.
02. Decapitated - Blood Mantra
O nowym wydawnictwie Decapitated rozpływałem się przy okazji podsumowania polskich albumów i tutaj również nie mogę sobie odmówić słodzenia. Droga jaką wybrali muzycy tej kapeli jest najlepszą, jaką mogli wybrać. Groove metal i death metal to gatunki, które są dla siebie stworzone, a "Blood Mantra" jest tego dowodem. Wydawnictwo perfekcyjnie w każdym calu...jedynym minusem jest to, że nie ma tutaj tej gniotącej atmosfery oldschoolowego death metalu, ale nie można mieć wszystkiego.
03. Centinex - Redeeming Filth
Pierwszy z powrotów, który pojawia się w moim podsumowaniu. Centinex to nie jest szczególnie znana death metalowa formacja, zresztą mi też stała się znana dopiero w momencie, kiedy zacząłem się wnikać w muzykę Demonical. I właśnie nowy materiał Centinex to taki Demonical, ale bez tej skandalicznie dużej ilości melodyjnych solówek. Te gitarowe melodie z czasem zaczęły mi przeszkadzać, a na "Redeeming Filth" tego nie ma. Jest czysty, a raczej brudny oldschoolowy death metal. Czym ten album różni się od innych wydawnictw w tym gatunku? Chyba niczym szczególnym. Po prostu momentalnie wpadł mi w ucho. Jeśli zasłuchiwaliście się w muzyce Demonical to Centinex na pewno Wam podejdzie.
04. Hyperial - Blood And Dust
Hyperial to druga i niestety ostatnia polska formacja, która znalazła się w tym podsumowaniu. Co proponuje ta kapela? Prawdziwie drapieżny blackened death metal z industrialnymi naleciałościami i pełną garścią post-apokaliptycznego klimatu. "Blood And Dust" to na razie najlepszy materiał jaki wyszedł pod szyldem Hyperial, a przecież ich poprzednim wydawnictwom nie szczędziłem dobrych słów. Aż strach pomyśleć co następnym razem przygotują muzycy tej formacji.
05. Fallujah - The Flesh Prevails
Kolejnym oryginałem w tym zestawieniu jest amerykańska formacja Fallujah. Ta kapela swoim debiutanckim albumem "The Harvest Wombs" dosłownie rozwaliła system. To co znajdowało się na płycie nie mieściło mi się w głowie, był mocarny death metal w technicznej formie okraszony całą masą niebanalnych melodii. Całość mocno kontrastowała z deathcore'ową, nijaką epką "Leper Colony" wydaną w 2009 roku. Po przesłuchaniu epki "Nomadic" (2013) myślałem, że kapela pójdzie dalej w stronę usypiającego progresywnego grania wyciągniętego do granic możliwości. Ale na szczęście "The Flesh Prevails" to świetne połączenie klimatów z "The Harvest Wombs" i epki "Nomadic". To co odróżnia muzykę Fallujah od innych death metalowych kapel to skandalicznie surowe brzmienie, nie każdy jest w stanie się z nim pogodzić.
06. Bloodbath - Grand Morbid Funeral
Jeden z powrotów po latach, bo mimo tego, że Bloodbath się nie rozpadł, to jednak pomiędzy "The Fathomless Mastery" a "Grand Morbid Funeral" jest aż 6 lat przerwy. I prawdę mówiąc po tym jak rozczarowałem się Entombed A.D. to nie wierzyłem również w Bloodbath. Dlatego "Grand Morbid Funeral" okazał się być naprawdę przyjemnym zaskoczeniem. Najbardziej zaskoczył mnie Nick Holmes, którego w żadnym wypadku nie wyobrażałem sobie growlującego w death metalowej kapeli. Nowy album Bloodbath to jedno z najlepszych wydawnictw jakie ta kapela ma na swoim koncie.
07. Aborted - The Necrotic Manifesto
Aborted to jedna z tych kapel, które znalazły na siebie pomysł i próbują go przez lata rozwijać. "The Necrotic Manifesto" to kolejny bezkompromisowy, brutalny, piekielnie szybki i ostry materiał od Aborted. Jak zwykle nie zabrakło atmosfery z dreszczykiem, znalazło się również sporo cytatów z filmów grozy. I mimo tego, że "The Necrotic Manifesto" jest trochę słabszy niż świetnie przemyślany "Global Flatline" z 2012, to jednak nowe wydawnictwo mocno wbiło mi się do głowy i było dość unikatowym materiałem wydanym w 2014 roku.
08. Sinister - The Post-Apocalyptic Servant
Sinister to kapela, którą zawsze lubiłem - nawet kiedy wydawali słabe albumy, co niestety często im się zdarzało. Po świetnym początku kariery nadeszły chude lata, w których co chwila zmieniała się osba na stanowisku wokalisty. Praktycznie po wydaniu albumu "Hate" zaczęło się źle dziać w szeregach Holendrów. Po trzech słabych wydawnictwach wrócili na prawidłową ścieżkę za sprawą świetnego "Afterburner" i...popadli w stagnację. Ich kolejne wydawnictwa nie były już tak dobre, były po prostu w porządku i nic więcej. Dopiero "The Post-Apocalyptic Servant" ponownie przekonał mnie do tej formacji. Nowy materiał to 45 minut holenderskiej death metalowej rzeźni w najlepszym wydaniu. Nawet inna holenderska machina śmierci, Thanatos musiała uznać wyższość Sinister w 2014 roku.
09. Necrophagia - Whiteworm Cathedral
Amerykanie z Necrophagia zawsze wypakowują swoje wydawnictwa niezliczonymi cytatami z horrorów. Okładki ich wydawnictw zawsze są kiczowate (albo ocierają się o kicz) i mają ten niepowtarzalny klimat. A muzycznie jest to prawdziwie grobowy oldschoolowy death metal utrzymany w klimacie grozy. I to za każdym razem do mnie przemawia. O ile sporo kapel grających w tym stylu stara się być poważna, to mam wrażenie, że muzycy Necrophagia co chwila puszczają oko do fanów. "WhiteWorm Cathedral" to kolejny krok na utartej już ścieżce obranej przez kapelę wiele lat temu. Na szczególną uwagę na tym wydawnictwie zasługują partie klawiszowe tworzące niesamowitą atmosferę, a odpowiedzialny za nie jest nie kto inny jak sam Mirai Kawashima (Sigh).
10. Aeon Of Horus - Existence
"Existence" to najlepszy progressive death metalowy album jaki słyszałem w 2014 roku (pomijając Fallujah). Do tego panowie z Aeon Of Horus doprawiają swoją muzykę solidną dawką djentu, do którego mam dużą słabość. Jeżeli lubicie mieszanie w gatunku i podążanie niewydeptanymi ścieżkami, szukacie jakichś nowości i świeżości w death metalu to "Existence" powinien być albumem, który spełni Wasze oczekiwania.
-----------------------------------------------------------------
11. At The Gates - At War With Reality
12. Legion Of The Damned - Ravenous Plague
13. Lay Down Rotten - Deathspell Catharsis
14. Mors Principium Est - Dawn Of The 5th Era
15. Benighted - Carnivore Sublime
16. SepticFlesh - Titan
17. Origin - Omnipresent
18. Misery Index - The Killing Gods
19. Hour Of Penance - Regicide
20. Job For A Cowboy - Sun Eater
21. Abysmal Dawn - Obsolescence
22. Thanatos - Global Purification
23. Belphegor - Conjuring the Dead
24. Pathology - Throne Of Reign
25. Nothgard - Age Of Pandora
26. Revocation - Deathless
27. Obituary - Inked in Blood
28. Incantation - Dirges of Elysium
29. Teitanblood - Death
30. Morbus Chron - Sweven
Nie jest to mój wiodący gatunek, więc wiele płyt pominęłam, ale Blood Mantra i Titan świetne, zapisały się w pamięci. Hyperial też OK, ale mniej od tych dwóch.
OdpowiedzUsuńMnie "Titan" zawiódł. Spodziewałem się petardy niczym "The Great Mass", a tymczasem dostałem materiał bardziej przypominający odrzuty z sesji nagraniowej "The Great Mass". Co nie znaczy, że "Titan" to zły album.
UsuńWydaje mi się, że nieco zachowali na nowym albumie z poprzednika. Dawno już nie słuchałam "The Great Mass", ale z tego co pamiętam nie była to dla mnie osobiście najlepsza płyta w ich dyskografii. Najbardziej przemawia do mnie klimat z "A Fallen Temple". Tak więc nie miałam oczekiwań względem nich i może dlatego mnie nie rozczarowała. A wampiryczno-draculowy klimat "Titan", na plus.
Usuń