W tym miesiącu miałem nielada orzech do zgryzienia. Z początku myślałem, że miesiąc będzie raczej mało ciekawy, bo też miało się pojawić raczej niewiele ciekawych albumów. Stawiałem od razu Unearth na pierwszej pozycji, a dalsze miejsca pozostawały dla mnie wielką niewiadomą. Oczywiście od samego początku brałem pod uwagę solowy album Jasty, i przypuszczałem, że gdzieś w drugiej piątce umieszczę nowy materiał Powerwolf. Jak się okazuje stare gwardie jednak nie śpią, a uśpieni giganci budzą się z letargu. Poniżej moja najlepsza dziesiątka lipca 2011.
01. Powerwolf - Blood Of The Saints
02. Sleeping Giant - Kingdom Days In An Evil Age
03. Jasta - Jasta
04. Toxic Holocaust - Conjure And Command
05. Unearth - Darkness In The Light
-------------------------------------------------
06. Accu§er - Dependent Domination
07. Chelsea Grin - My Damnation
08. Hands - Give Me Rest
09. Ringworm - Scars
10. Cleansing The Damned - 333°
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz