piątek, 30 stycznia 2015

Podsumowanie 2014 - hardcore/metalcore/deathcore

Core'owe podsumowanie to zdecydowanie moje ulubione zestawienie. Patrząc na całą listę core'owych albumów, których słuchałem w 2014 roku mógłbym ułożyć bez żadnych problemów top 50, albo z lekkimi problemami top 100. Ale staram się ograniczać jak tylko mogę, więc poprzestałem na trzydziestce wydawnictw, które zrobiły na mnie największe wrażenie. Niektórych z tym albumów słucham nałogowo, inne po zdarciu płyty odeszły na jakiś czas zebrać trochę kurzu na półce, ale na pewno nie znalazły się tu wydawnictwa tzw. jednorazowego użytku. Jedno mam tylko spostrzeżenie dotyczące core'owej muzyki w 2014 roku - te gatunki nie umierają i ich żywot nie chyli się nawet ku końcowi, one się rozwijają, mutują, ewoluują w różnych kierunkach i stają się coraz lepsze.



01. Within The Ruins - Phenomena

Ten album mnie kompletnie zniszczył. Nigdy wcześniej nie potrafiłem się przemóc, żeby bliżej zapoznać się z twórczością Within The Ruins, praktycznie od czasów płyty "Creature" ta formacja jawiła mi się jako standardowy deathcore'owy band grający to samo co innego tego typu grupy. Mój pogląd lekko zmienił się za sprawą wydawnictwa "Elite", ale ta płyta nie przykuła na dłużej mojej uwagi. Dopiero album "Phenomena" doszczętnie mnie rozbił. Dlaczego ja wcześniej nie dałem większej szansy Within The Ruins? Nowy album ma wszystko. Jest pierdolnięcie, są świetne gitarowe melodie, są niesamowite łamańce i pierdolnięcia. No i klimat, ten album ma mocarny klimat. Tak powinien brzmieć techniczny deathcore, wszystko tu sprawia wrażenie dobrze przemyślanego, nie ma żadnego przypadku.

02. Emmure - Eternal Enemies

Uwielbiam Emmure i kompletnie nie rozumiem tego całego hejtu, który przy każdej możliwej okazji trafia w ten zespół. Nie grają skomplikowanej muzyki? No pewnie, że grają prosto i nikt nie próbuje udowodnić, że jest inaczej. Muzyka Emmure jest dla mnie przykładem tego, że jednak w prostocie jest piękno, a raczej niesamowita moc. "Eternal Enemies" to  jak dla mnie najlepsze dotychczas wydawnictwo tej formacji. Proste kawałki, niezbyt skomplikowany przekaz, ale ile jest energii w tych kawałkach! Moc wylewa się z tego albumu hektolitrami.

03. Those Who Fear - Death Sentence

"(Un)holy Anger" to była świetna płyta, pełna mocy i pierdolnięcia. Dlatego przy okazji drugiej płyty zacząłem mieć obawy, czy panowie z Those Who Fear będą potrafili utrzymać poziom debiutu? Za sprawą zawartości "Death Sentence" nie tylko utrzymali poziom, ale jeszcze go przebili. Drugi album Amerykanów to christian hardcore o mocy kilku megaton, to prawdziwa bomba atomowa, której wybuch zmiata wszystko co stanie mu na drodze. Już się boję trzeciej płyty tej kapeli, to już będzie armagedon.

04. Saving Grace - The Urgency

Kolejny przedstawiciel christiancore'a. Saving Grace to nowozelandzka kapela, która zadebiutowała w 2008 roku, ale mi wpadła w ucho całkiem niedawno, bo przy okazji premiery "The King Is Coming" z 2011 roku. Nie był to może specjalnie odkrywczy materiał, ale spodobał mi się przekaz kapeli i jego forma. Było agresywnie, nie było miejsca na melodyjne wokale, na które wówczas miałem uczulenie. Nie brakowało pierdolnięcia i straightedge'owego przekazu. Na "The Urgency" jest wszystkiego więcej. Już pierwszy numer zwiastuje zniszczenie, nie zaczyna się żadnym intro, tylko od razu kapela wali z grubej rury. Saving Grace nie bawią się w ozdobniki, jak uderzają to prosto między oczy. Taka jest właśnie płyta "The Urgency".


05. Any Given Day - My Longest Way Home

Kompletnie nie wiem jak mogłem zapomnieć o tym wydawnictwie podczas układania zestawienia najlepszych debiutów 2014 roku. Bardzo dużo słuchałem tego albumu i pewnie będę słuchał jeszcze więcej. Ta niemiecka kapela znalazła złoty środek - w świetny sposób połączyła melodyjne wokale z mocarnym, core'owym pierdolnięciem i wpadającą w ucho melodyką. "My Longest Way Home" to album pełen hitów, ale metalcore'owych hitów. Jeżeli nie macie uczulenia na czyste partie wokalne to gwarantuję, że ten album Wam podejdzie. Taki debiut nie zdarza się zbyt często.

06. Rings Of Saturn - Lugal Ki En

Jako, że finalnie przekonałem się do technicznego deathcore'a prezentowanego przez Within The Ruins to postanowiłem też dać szansę innej kapeli grającej w podobnym klimacie, czyli Rings Of Saturn. Strasznie podoba mi się określanie muzyki tej kapeli jako aliencore, jest w tym sporo racji. Faktycznie jest to kosmiczna muzyka i raczej nie jest ona skierowana do szerokiego grona słuchaczy, bo nie każdy jest w stanie pochłonąć taką ilość łamańców, jaką serwują muzycy Rings Of Saturn. Z tymże "Lugal Ki En" to chyba ich najłatwiej przyswajalny materiał.

07. Ringworm - Hammer of the Witch

Ringworm to najbardziej thrashowa kapela spośród hardcore'owych składów. W ich muzyce te dwa style często się ze sobą mieszają, jednak o ile na wcześniejszych wydawnictwach było to lepiej słyszalne, tak na "Hammer Of The Witch" przewodzi hardcore, czasami objawia się w zmetalizowanej formie. Ten album to lawina wściekłości, którą słychać w każdym kolejnym numerze (chyba największa w tym zasługa wokalisty). Mimo tego, że całość zaczyna się dość klimatycznie, to później następuje hardcore'owa surowizna.

08. Architects - Lost Forever // Lost Together

Architects nigdy mnie nie przekonywali i tak by było pewnie dalej, gdyby nie to, że "Lost Forever // Lost Together" był jednym z najczęściej słuchanych przeze mnie core'owych albumów w pierwszym półroczu 2014 roku. Materiał zgromadzony na tej płycie trafił do mnie od razu. Kapela znacząco się rozwinęła i zaprezentowała swoje umiejętności w pełnej krasie, co też zaowocowało wydaniem najlepszego materiału w ich dorobku. Brytyjczycy zaserwowali metalcore pełen energii, przebojowości i tak jakby tchnęli drugie życie w swój dawno wypracowany styl.

09. More Than A Thousand - Vol.5: Lost at Home

Portugalczycy z More Than A Thousand nigdy nie zawodzą. Dawno, dawno temu, a konkretnie w 2001 roku wypracowali swój styl, który najprościej można określić mianem melodic metalcore. I pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ta kapela od początku swojego istnienia nie wydała żadnego słabego, czy nawet średniego albumu. Swój styl ugruntowali już na pierwszym wydawnictwie, a podczas kolejnych tylko go rozwijali. "Vol. 5: Lost At Home" to co prawda materiał odrobinę słabszy od "Make Friends And Enemies", jednak posiadający sporą dawkę hitów, wpadających w ucho refrenów i pojawiającego się często ostrego pierdolnięcia. Ten album jest kwintesencją i jednocześnie zaprzeczeniem nurtu melodic metalcore.

10. Sleeping Giant - Finished People

Sleeping Giant od czasu kiedy usłyszałem Those Who Fear spadli u mnie na drugą pozycję wśród moich ulubionych christiancore'owych formacji. I o ile przy rewelacyjnym "Kingdom Days In An Evil Age" kapela pokazała całą swoją moc i zajebistość, to słuchając "Finished People" miałem wrażenie, że Sleeping Giant złapali lekką zadyszkę. Nowy materiał jest bardzo dobry, ale nie ma w nim już takiej pasji, jaką było słychać na poprzednim wydawnictwie.

-----------------------------------------------
11. Colossus - Badlands
12. Whitechapel - Our Endless War
13. Polar - Shadowed by Vultures
14. Body Count - Manslaughter
15. Sick Of It All - The Last Act Of Defiance
16. No Bragging Rights - The Concrete Flower
17. For The Fallen Dreams - Heavy Hearts
18. Sailor's Grave - Hopeless Path
19. Chelsea Grin - Ashes to Ashe
20. I Am Heresy - Thy Will
21. Texas In July - Bloodwork
22. Carnifex - Die Without Hope
23. The Ghost Inside - Dear Youth
24. Confession - Life And Death
25. Born From Pain - Dance with the Devil
26. Caliban - Ghost Empire
27. Lionheart - Welcome to the West Coast
28. For Today - Fight The Silence
29. Earth Crisis - Salvation Of Innocents
30. The Hell - Groovehammer

2 komentarze:

  1. Z wymienionych znam tylko Within the Ruins i w pełni się zgadzam. Metalcory coraz mniej mi podchodzą, ale deathcore z racji podobieństwa do nurtu djent i wzajemnego się przenikania obu gatunków coraz bardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w takim razie polecam sprawdzić jeszcze Rings Of Saturn, chociaż to zdecydowanie szybko i jeszcze bardziej agresywne granie niż Within The Ruins.

      Usuń