poniedziałek, 19 maja 2014

Engel - Absolute Design (2007)

Engel - Absolute Design

Data wydania: 31.10.2007
Gatunek: alternative/industrial metal/modern mdm
Kraj: Szwecja

Tracklista:
01. In Splendour
02. Casket Closing
03. Next Closed Door
04. The Hurricane Season
05. Propaganda
06. The Paraclete
07. Scythe
08. Descend
09. Trial and Error
10. I Am the One
11. Calling Out
12. Seven Ends

Engel to dziwna kapela, której początki sięgają 2005 roku. "Absolute Design" to debiutancki materiał od Szwedów, którzy postanowili przenieść melodyjny death metal w inny wymiar i zmieszać go z odrobiną industrialnego metalu. Kapela poza debiutanckim albumem ma na swoim koncie również "Threnody" (2010) oraz "Blood of Saints" (2012). Trzon Engel stanowią gitarzyści Niclas Engelin oraz Marcus Sunesson. Po wydaniu trzeciego albumu kapelę opuścił wokalista Magnus Klavborn.

Od razu zacznę od tego, że "Absolute Design" to najlepsze co Engel wydało do tej pory. Pierwszy raz miałem kontakt z ich muzyką w 2007, kiedy to kapela wraz Amon Amarth supportowała Dimmu Borgir na europejskiej trasie koncertowej, na której Norwegowie promowali "In Sorte Diaboli". Całego występu Engel nie było mi dane zobaczyć z uwagi na sporą kolejkę, która prowadziła do klubu. Na szczęście (lub nieszczęście) muzyka Szwedów momentalnie wpadała mi w ucho. Taka mieszanka modern mdm z industrial metalem i nutką nu-metalu. I w sumie takie klimaty można znaleźć na "Absolute Design". I album zaczyna się naprawdę obiecująco - mocne gitary, fajne brzmienie, które towarzyszą początkowi numeru "In Splendour". Niestety początkowo odczuwana energia dość szybko się rozmywa. A wręcz znika bez śladu w momencie pojawienia się czystych wokali. I tak praktycznie jest w każdy utworze zawartym na "Absolute Design". Robota, którą wykonują gitarzyści nadając mocy za sprawą swoich instrumentów w refrenach niszczy wokalista. O ile Magnus Klavborn całkiem nieźle brzmi w ostrych partiach wokalnych, to w tych lekkich i melodyjnych wypada po prostu słabo. I to właśnie przez ten jeden (wydawałoby się niezbyt istotny) element "Absolute Design" mocno traci na mocy i jakości. Najbardziej objawia się to w numerach, w których partie wokalne oparte są głównie na czystych partiach, jak na przykład "Next Closed Door". Partie gitarowe są mocne, brudne i przygniatają niemalże do ziemi. Ale czymże są, kiedy na pierwszy plan wysuwany jest melodyjny wokal przywołujący na myśl emo-core'owe wynalazki? I to właśnie dlatego najlepszym utworem i tak naprawdę jedynym godnym polecenia jest ten, w którym czyste partie zostały poddane przesterom, a większość stanowi ryk. A numerem tym jest "Propaganda". Kawałek, który za każdym atakuje z ogromną dawką mocy. Kompozycyjnie wspomniany numer nie jest niczym rewelacyjnym, jednak momentalnie wpada w ucho (niczym "Crush" Anthrax czy "Buried Alive" Death Angel). Niestety wraz z kolejnymi odsłuchami "Absolute Design" czar, który mnie omotał podczas koncertu szybko prysnął. Mimo tego, że większość numerów na debiucie Engel została zepsuta przez skandalicznie słabe i naprawdę zbędne czyste partie wokale to i tak ten album pozostaje najlepszym wydawnictwem od Szwedów. Z biegiem lat im bardziej zagłębiałem się w ich dyskografię, na którą składają się trzy albumy i jedna epka, tym bardziej byłem przekonany, że to kapela, która z każdym kolejnym wydawnictwem była tylko gorsza.

"Absolute Design" to jeden z tych albumów, który został pogrzebany przez czyste partie wokalne. Gdyby je wyciąć to zapewne materiał zasługiwałby spokojnie na ocenę w granicach 8/10 - wszak mocno grające gitary dostarczają sporo energii, która w refrenach jest zamieniana w bańki mydlane przez słodki do obrzydzenia wokal. Wielka szkoda, że na kolejnych wydawnictwach kapela nie zrezygnowała z czystych partii wokalnych, a wręcz powtarzała schemat "ostra zwrotka, lekki i melodyjny refren". Momentami słodycz przedostawała się do zwrotek, wówczas już było gorzej niż źle. "Absolute Design" to jeden z tych albumów, który jest w stanie wywołać alergię na czyste wokale w refrenach, dlatego alergikom polecam zapoznać się tylko ze wspomnianym przeze mnie numerem, czyli "Propaganda".

Ocena: 5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz