czwartek, 25 kwietnia 2013

Killing Joke - MMXII (2012)

Killing Joke - MMXII

Data wydania: 02.04.2012
Gatunek: industrial rock/post-punk
Kraj: UK

Tracklista:
01. Pole Shift
02. Fema Camp
03. Rapture
04. Colony Collapse
05. Corporate Elect
06. In Cythera
07. Primobile
08. Glitch
09. Trance
10. On All Hallow's Eve

Czy kapela istniejąca już na scenie około 30 lat może jeszcze zaskakiwać? Czy takim formacjom pozostaje tylko odcinanie kuponów od dawnej chwały? No cóż, Killing Joke są dowodem na to, że można grać ponad 30 lat i gromadzić coraz to większe grono fanów, zaskakiwać czymś nowym, ewentualnie łączyć coś nowego z czymś starym. Brytyjczycy rozpoczęli swoją działalność w 1978 roku i zawiesili ją w 1996, natomiast w 2002 roku nastąpiła reaktywacja - lekka zmiana stylistyki wykonywanej przez zespół muzyki i od tamtej pory wydane zostały cztery albumy - "MMXII" z 2012 roku jest właśnie tym czwartym.

Najnowsze dzieło Brytyjczyków jest jednocześnie ich 15 albumem studyjnym. Jest to niemałe osiągnięcie - tym bardziej jeśli weźmie się pod uwagę fakt, jak bardzo na przestrzeni lat zmieniała się muzyka Killing Joke.  Co prawda już w 1990 roku kapela zaczęła wprowadzać do swojej muzyki industrial (na albumie "Extremities, Dirt & Various Repressed Emotions"), ale zdecydowane przejście na industrialny metal/rock zostało mocniej zaakcentowane dopiero w "Killing Joke" wydanym w 2003 roku (choć wcale nie mniej industrialnie było na "Pandemonium"). Później różnie to bywało ze stylistyką w jakiej poruszała się kapela - na pewno na "Absolute Dissent" słychać było nieśmiałe próby powrotu do post-punkowego grania. Tymczasem dwa lata po wydaniu wspomnianego albumu kapela zaatakowała nowym materiałem zebranym pod nazwą "MMXII". Na całość składa się 10 utworów, które łącznie trwają niecałe 51 minut. Stylistycznie jest to mieszanka industrialnego rocka z mocno już zaakcentowanym post-punkiem. Już kiedy kapela udostępniła do odsłuchu utwór "Rapture" to czułem, że może być tylko lepiej niż na "Absolute Dissent". Jak się później okazało wcale się nie pomyliłem. Wspomniany kawałek był pełen industrialnej energii i można było się spodziewać, że kapela przygotowuje następcę "Killing Joke" z 2003 roku. Jednak jedyny singiel promujący "MMXII", którym był "In Cythera" mocno zmienił moje oczekiwania. Kawałek zdecydowanie bliższy post-punkowym klimatom, bardzo spokojny i dość transowy, który został dodatkowo wyposażony w psychodeliczny teledysk. Wówczas byłem trochę w kropce - z jednej strony spodziewałem się industrialnego wydawnictwa, a z drugiej post-punkowego. Od razu chciałem zaznaczyć, że uwielbiam obydwa oblicza Killing Joke - zarówno to starsze (post-punk i pochodne), jak i to nowsze (industrial rock/metal). Na szczęście na "MMXII" kapela zmieszała ze sobą te dwa oblicza i wydała album niemalże idealny. Nie ma tutaj żadnych zapychaczy, wszystko wydaje się być idealnie przemyślane i skomponowane, a także odpowiednio umiejscowione. Znajdują się tutaj zarówno spokojne numery, jak i te bardziej energiczne - Jaz Coleman daje prawdziwy wokalny. Raz zdziera gardło (podobnie jak na "Hosannas from the Basements of Hell"), a za chwile śpiewa czysto jak na pierwszych post-punkowych wydawnictwach Killing Joke. W przypadku "MMXII" ciężko jest wskazać te najlepsze kawałki - tak naprawdę powinno się słuchać całej płyty i nie ograniczać się do wybranych numerów. Zresztą to 51 minut z muzyką Killing Joke mija niesamowicie szybko i aż chce się zapuścić ten album ponownie.

"MMXII" był wybrany przeze mnie najlepszym albumem w 2012 roku - gdybym teraz ponownie bawił się w robienie tej klasyfikacji, to na 100% najnowsze dzieło Killing Joke zajęłoby najwyższe miejsce na podium. Materiał znajdujący się na tym albumie jest dla mnie niemalże perfekcyjny - panowie połączyli wszystkie najlepsze cechy swojej muzyki i zamknęli właśnie na tym wydawnictwie. Praktycznie na "MMXII" jest coś dla każdego - są spokojne numery, są energetyczne bomby, jest szybko, jest wolno, jest ostro i jest łagodnie. Po prostu Brytyjczycy pokazali tutaj swoją wszechstronność. A teraz polecam zabrać się do słuchania - przynajmniej podpiętych pod recenzją utworów.

Ocena: 9,5/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz