niedziela, 17 lutego 2013

Bracia Figo Fagot - Na Bogatości (2012)

Bracia Figo Fagot - Na Bogatości

Data wydania: 21.05.2012
Gatunek: disco polo zagrane z duchem punk rocka
Kraj: Polska

Tracklista:
01. Hot Dog
02. Bożenka
03. Świnki i Damy
04. Małgoś Głupia
05. Bal Jak Bal
06. Teresa
07. Gdybym Zgolił Wąs
08. Beata Paulina
09. Disco Commando
10. Wesele
11. Mamuniu Miła

Nie jest już chyba dla nikogo niespodzianką, że Bracia Figo Fagot podbili Polskę - wszerz i wzdłuż. Ze swoimi koncertami byli już chyba w każdym zakątku naszego kraju. Jedni mówią o "triumfalnym powrocie disco polo" i obok BFF stawiają Weekend, czy Bayer Full - a ja mówię - STOP. Jeżeli ktoś zestawia te kapele ze sobą to jest w grubym błędzie. Bracia Figo Fagot to coś zdecydowanie więcej. Zanim zacznie się generalizować to najpierw należy spojrzeć w przeszłość, albo szerze na teraźniejszość. Skąd wzięli się Bracia Figo Fagot? Na pewno z serialu "Kaliber 200 Volt", w którym po raz pierwszy się pojawili. Jednakże sam koncept tego co sobą prezentują zaczął powstawać zdecydowanie wcześniej - zresztą to też łączy ten duet ze sceną punkową (zresztą nie bez znaczenia jest również fakt, że wydawcą BFF jest S.P. Records).

Niby miała to być recenzja albumu, ale zdecydowałem się pójść trochę szerzej. Twórczość Bartka Walaszka (Fagot) poznałem dawno temu - zaczęło się od filmu "Bułgarski Pościkk", później był "Sum Tak Zwany Olimpijczyk", "Wściekłe Pięści Węża" i "Sarnie Żniwo" - oczywiście w międzyczasie było wiele krótkometrażowych obrazoburczych animacji (np. "Kapitan Bomba", czy "Pod Gradobiciem Pytań") - dopiero na samym końcu "Kaliber 200 Volt". Wszystko zaczęło w Z.F. Skurcz, a następnie przeszło do Git Produkcji. I tak naprawdę wszyscy ci, którzy zestawiają ze sobą BFF z kapelami grającymi stricte disco polo powinni sięgnąć do korzeni zamiast wypisywać głupoty. To prawda, że Bracia Figo Fagot znaleźli sobie nisze, którą bardzo dobrze wypełniają - bilety na ich koncerty wyprzedają się bez problemu (i to na wiele dni przed występem), płyta "Na Bogatości" przez wiele dni utrzymywała się na pierwszym miejscu na liście bestsellerów w sklepie Empik.com, a klipy nakręcone do największych hitów formacji mają milionową oglądalność na youtube. Do tego należy dodać, że BFF są już szkalowani przez księży (sprawa koncertu w Kolbuszowej) - i trzeba zaznaczyć, że ich koncerty nie przypominają występów Gorgoroth (zwłaszcza tego słynnego z Krakowa). Czym Piotr Połać (Figo) i Bartosz Walaszek (Fagot) sobie na to wszystko zasłużyli? Prześmiewczymi (ale jednak w dużej mierze prawdziwymi) tekstami? Zapewne jest to główny powód szkalowania, ale do numerów BFF trzeba podejść z dystansem - tak jak to robi sam duet występujący na scenie. Teksty utworów znajdujących się na albumie "Na Bogatości" mają przede wszystkim charakter humorystyczny - owszem te numery nie do końca nadają się do puszczania w radio, ale podobnie jak utwory kapel grających raw black metal, czy brutal death metal. Nie każda rozgłośnia radiowa ma słuchaczy potrafiących podejść do muzyki Braci Figo Fagot z dystansem. Można powiedzieć, że album "Na Bogatości" to swojego rodzaju ekstrema, a może raczej awangarda - połączenie tak opluwanego od wielu lat disco polo, z punkowym stylem (wszak Walaszek grał niegdyś punk rocka w TPN25). Ekstrema i awangarda nie trafiają do wszystkich - jedni słuchając utworu "Bożenka" czy "Teresa" odwrócą się na pięcie z obrzydzeniem i już więcej do twórczości BFF nie wrócą, a inni wręcz przeciwnie - będą chcieli więcej. To normalna kolej rzeczy - faktem jest jednak to, że gdyby brać na serio teksty utworów Braci Figo Fagot to są one mocno kontrowersyjne (podobnie jak teksty wielu innych kapel). Najważniejsze, że prosta muzyka BFF sama się broni, czego dowodem są wyprzedające się koncerty i tłumy ludzi świetnie bawiące się na koncertach w całej Polsce. A, że nie jest to formacja, która wypłynie na salony? To nawet lepiej.

Zrobiłem trochę przydługi wstęp do samej recenzji płyty, ale chciałem napisać coś więcej - nie tylko suchą recenzję, skoro (jak już wspomniałem na początku) twórczość Bartka Walaszka nie jest mi obca. Album "Na Bogatości" składa się z jedenastu skocznych utworów opatrzonych wulgarnymi, ale przede wszystkim prześmiewczymi tekstami. Prawda jest taka, że każdy z 11 utworów zawartych na tym albumie to prawdziwy hicior - BFF zrobili już teledyski do dwóch z nich, oraz do jednego kawałka, który ma pojawić się na kolejnej płycie. Swoją drogą kapela ma już gotowe trzy kawałki, które mają trafić na drugi album. Utwory zawarte na "Na Bogatości" to przeważnie szybkie numery z momentalnie wpadającymi w ucho refrenami - stąd też stwierdzenie, że każdy z 11 kawałków mógłby stać się hitem. Ale można tutaj trafić również na gorzkie ballady w stylu "Beata Paulina" czy "Mamuniu Miła". Oczywiście BFF wykorzystali również kawałki, których zaledwie zarys był przedstawiony w serialu "Kaliber 200 Volt" - mam na myśli ich największy przebój, czyli "Bożenkę", ale też ""Małgoś Głupia", "Gdybym Zgolił Wąs" czy "Wesele" - te dwa ostatnie kawałki mocną wiążą się z samą fabułą odcinków, w których głównymi bohaterami byli Figo i Fagot. Co tu dużo pisać - projekt BFF to strzał w 10 - fani dopominali się powstania kapeli, to kapela powstała i odnosi spore sukcesy (oby odnosiła jeszcze większe). Ale tak naprawdę prawdziwą energię materiału zebranego na "Na Bogatości" odkrywa się na koncertach BFF - te przypominają hardcore'owe gigi, na których nikt się nie oszczędza (często przypominana sprawa chłopaka, który skoczył ze sceny podczas koncertu w Stodole i złamał sobie obojczyk). Prawda jest taka, że albo twórczość Braci Figo Fagot się uwielbia, albo się jej nienawidzi - nie ma niczego pośredniego. Tak samo było z filmami Z.F. Skurcz, jak i Git Produkcji - z tymże teraz grono odbiorców znacznie się poszerzyło.

Nie oszukujmy się - Bracia Figo Fagot to punk rock z przymrużeniem oka - zagrany w stylu disco polo, ale w dużej mierze szydzący z tego gatunku. Dlatego zestawianie BFF z kapeli grającymi stricte disco polo to duży błąd i objaw ignorancji. "Na Bogatości" to album, który polecam zwłaszcza tym, którzy do muzyki potrafią podejść z dystansem i mają duże poczucie humoru. A tym, którzy lubią twórczość BFF, ale nie znają kompletnie tła całego tego przedsięwzięcia polecam zapoznać się z filmami Z.F. Skurcz oraz Git Produkcji. I jeśli twórczość Braci Figo Fagot kogoś obraża, to niech lepiej zamilknie i da się nią cieszyć innym.

Ocena: 30%, czyli średnio, bo BFF nigdy się nie starają ;-)



2 komentarze:

  1. Dobry tekst, przypomniał mi, że powinienem kupić "Na Bogatości", chociaż nic tak nie boli jak zdrada, no chyba, że puste kieszenie. Z tym, że alkoholu można sobie odmówić, dobrej muzyki nigdy, a z kumplami wódka zawsze się znajdzie.
    Bracia Figo Fagot są dla nurtu disco polo mniej więcej tym, czym Nile dla death metalu czy Deathspell Omega dla blacku - swoistą rewolucją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję. "Na Bogatości" warto zakupić, bo to świetny album, taki niezobowiązujący. Ale jednak największy ogień jest na koncertach - tak jak wspomniałem, to są prawdziwe hardcore'owe gigi ;-)

      Usuń