Luty za nami – miesiąc wypakowany po brzegi obiecującymi premierami. Ale jak to często bywa obiecujące premiery nie zawsze spełniają pokładane w nich oczekiwania. Tym razem było inaczej – nowości płytowe w lutym nie zawodziły. Dlatego wybranie 10 najlepszych było dla mnie dużym wyzwaniem. Jak zwykle kierowałem się prostym kryterium – im częściej album był przeze mnie odtwarzany tym wyżej wędrował w klasyfikacji. Niestety (co ostatnio coraz częściej mi się zdarza) nie zdążyłem zapoznać się ze wszystkimi nowościami, które mnie interesowały – jednakże mimo tego miałem duże problemy z wyznaczeniem najlepszej 10.
W lutym pojawiło się kilka niespodzianek – chociażby chwalony przez wiele portali jeszcze przed premierą nowy album kapeli Outcast. Nie obiecywałem sobie wiele po wydawnictwie „Awaken the Reason”, a tymczasem okazało się, że jest to świetny materiał. Bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie Eluveitie, po którym mogę spodziewać się różnych rzeczy – zwłaszcza, że kapela postanowiła promować swoje nowe wydawnictwo raczej średnim kawałkiem. Caliban utrzymał poziom, który osiągnął na „Say Hello To Tragedy” – kapela coraz bardziej ogranicza wokale Dennisa, ale nadal jest ich trochę za dużo. W końcu zaskoczyło u mnie Therapy?, do którego wiele razy próbowałem się przekonać. Przyznam, że pierwszy obrót „A Brief Crack of Light” nie był zbyt szczęśliwy, ale kiedy okazało się, że album leci u mnie po raz trzeci z rzędu trochę się zdziwiłem – oczywiście bardzo pozytywnie. Pozostałe kapele z poniższej 10 były moimi pewniakami. Chociaż mogę mówić o lekkim rozczarowaniu w przypadku Les Discrets, którą to kapelę upatrywałem w roli pewniaka do pierwszego miejsca – a przynajmniej jako kandydata, który zmierzy się finalnie z Msutasch. No cóż tylko piąte miejsce dla tej francuskiej formacji (w tym roku muszą uznać wyższość Alcest).
Największym rozczarowaniem lutego jest nowy materiał Freedom Call – panowie kompletnie opadli z sił i nagrali album po prostu śmieszny, wręcz godzący w dobre imię metalu. Lekkim rozczarowaniem był też dla mnie nowy Lanfear – czekałem niecierpliwie na ich nowy album, a kiedy już przyszło do odsłuchu okazało się, że nagrali bardzo standardowy progressive power metal. Finalnie w moim zestawieniu nie znalazły się takie dobre wydawnictwa jak nowy Napalm Death, Arctic Plateau, Coldworker czy Swallow The Sun. No, ale ma być dziesiątka, więc jest dziesiątka. Oby ten rok utrzymał poziom lutego w kwestii premier.
W lutym pojawiło się kilka niespodzianek – chociażby chwalony przez wiele portali jeszcze przed premierą nowy album kapeli Outcast. Nie obiecywałem sobie wiele po wydawnictwie „Awaken the Reason”, a tymczasem okazało się, że jest to świetny materiał. Bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie Eluveitie, po którym mogę spodziewać się różnych rzeczy – zwłaszcza, że kapela postanowiła promować swoje nowe wydawnictwo raczej średnim kawałkiem. Caliban utrzymał poziom, który osiągnął na „Say Hello To Tragedy” – kapela coraz bardziej ogranicza wokale Dennisa, ale nadal jest ich trochę za dużo. W końcu zaskoczyło u mnie Therapy?, do którego wiele razy próbowałem się przekonać. Przyznam, że pierwszy obrót „A Brief Crack of Light” nie był zbyt szczęśliwy, ale kiedy okazało się, że album leci u mnie po raz trzeci z rzędu trochę się zdziwiłem – oczywiście bardzo pozytywnie. Pozostałe kapele z poniższej 10 były moimi pewniakami. Chociaż mogę mówić o lekkim rozczarowaniu w przypadku Les Discrets, którą to kapelę upatrywałem w roli pewniaka do pierwszego miejsca – a przynajmniej jako kandydata, który zmierzy się finalnie z Msutasch. No cóż tylko piąte miejsce dla tej francuskiej formacji (w tym roku muszą uznać wyższość Alcest).
Największym rozczarowaniem lutego jest nowy materiał Freedom Call – panowie kompletnie opadli z sił i nagrali album po prostu śmieszny, wręcz godzący w dobre imię metalu. Lekkim rozczarowaniem był też dla mnie nowy Lanfear – czekałem niecierpliwie na ich nowy album, a kiedy już przyszło do odsłuchu okazało się, że nagrali bardzo standardowy progressive power metal. Finalnie w moim zestawieniu nie znalazły się takie dobre wydawnictwa jak nowy Napalm Death, Arctic Plateau, Coldworker czy Swallow The Sun. No, ale ma być dziesiątka, więc jest dziesiątka. Oby ten rok utrzymał poziom lutego w kwestii premier.
01. Mustasch - Sounds Like Hell, Looks Like Heaven
02. Outcast - Awaken the Reason
03. Eluveitie - Helvetios
04. 4Arm - Submission For Liberty
05. Les Discrets - Ariettes Oubliées…
-----------------------------------------------
06. Lay Down Rotten - Mask Of Malice
07. Caliban - I Am Nemesis
08. Therapy? - A Brief Crack of Light
09. Asphyx - Deathhammer
10. Veil Of Maya - Eclipse
Mnie w tym miesiącu jakoś nic nie porwało, ale Mustasch chyba rzeczywiście zasłużenie na pierwszym miejscu. W marcu natomiast wiele obiecuję sobie po nowej płycie Barren Earth, może zbyt wiele. No ale nic nie poradzę, że tego typu dźwięków łaknę jak kania dżdżu...
OdpowiedzUsuńZ premier marcowych najbardziej czekam na nowe Ministry. Mam nadzieję, że będzie to powrót wart oczekiwania.
Usuń