Październik był dobrym miesiącem, jeśli chodzi o metalowe i rockowe premiery. Ciekawych propozycji nie brakowało - wystarczy wspomnieć powrót Misfits z Jerrym Onlym jako liderem, drugie wydawnictwo Oranssi Pazuzu, nowy materiał Iced Earth z nowym wokalistą, solowe wydawnictwo Wayne'a Statica, czy chociażby wspólne przedsięwzięcie Metalliki i Lou Reeda. W całym tym zamieszaniu przytrafiło się też kilka mniej ważnych premier, które mogły jeszcze solidniej namieszać wśród październikowych nowości.
Zacznę od tego, że kilka z tych potencjalnie ciekawych propozycji zawiodło - jedne bardziej, inne mniej. Do tych pierwszych zaliczam album "Lulu", którego fatalna okładka doskonale ilustruje zawartość. Metallica i Lou Reed mimo starań nagrali chyba album sami dla siebie. Przyznam, że słuchanie tego wydawnictwa było dla mnie nie lada męczarnią. Trochę mniej (ale jednak) zawiodłem się na nowym albumie Misfits, chociaż doskonale wiedziałem, że ta kapela nie ma już racji bytu od jakiegoś czasu, a teraz ma miejsce wyłącznie odcinanie kuponów od dawnej popularności. Jerry chciał pokazać, że jest inaczej i nagrał "Devil's Rain". Album nie jest zły, ale nie ma tutaj już tej siły co kiedyś, nie ma takiego klimatu - teraz chętniej sięgam po wydawnictwa nagrywane przez kopie Misfits. Zawiodłem się też na nowym materiale francusko-niemieckiej grupy Lantlôs - ich post-black metal okazał się straszliwie nudny, album ciągnie się w nieskończoność i kompletnie niczym nie zaskakuje. Poza tymi trzema pozycjami większych rozczarowań muzycznych w tym miesiącu nie znalazłem.
Było też kilka ciekawszych albumów, które jednak nie wskoczyły do mojego top 10 października. Do tej grupy zaliczyć chciałem Skeletonwitch - kapela cały czas trzyma formę, ale mi jest ciągle trudno się do nich przekonać. Podobna sytuacja jest z nowym wydawnictwem Astral Doors - "Jerusalem" to naprawdę dobre wydawnictwo, które jednak podobnie jak poprzednie albumy tej kapeli kompletnie do mnie nie trafia. Do tej dwójki dorzuciłbym jeszcze nowe wydawnictwo Carnifex, Molotov Solution i Casino Madrid - dwa pierwsze nie były dla mnie zaskoczeniem - po prostu kolejne solidne materiały, które jednak niczym nadzwyczajnym się nie wyróżniały spośród ich poprzednich wydawnictw studyjnych. Natomiast Casino Madrid mnie zaskoczyło bardzo pozytywnie - spodziewałem się typowego post-hardcore'owego grania wzbogaconego o elektronikę, a dostałem energetycznego kopa utrzymanego w metalcore'owym z elementami elektroniki. To by było na tyle, jeśli chodzi o albumy wyróżnione z październikowych premier. Poniżej najlepsza dziesiątka.
01. Descending - New Death Celebrity
02. Oranssi Pazuzu - Kosmonument
03. Insomnium - One For Sorrow
04. Iced Earth - Dystopia
05. Wayne Static - Pighammer
06. Black Tusk - Set The Dial
07. This Is Hell - Black Mass
08. Graveworm - Fragments Of Death
09. Krisiun - The Great Execution
10. Jane's Addiction - The Great Escape Artist
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz