Mors In Tabula - Blemish
Mors In Tabula na myspace
Rok wydania: 2006
Gatunek: industrial/electro metal
Kraj: Grecja/USA
Tracklista:
01. Into The Maze 01:34
02. Passion Immured 03:54
03. Bloodpath 03:35
04. MK Ultra 04:20
05. Behold The Sin 03:56
06. The Void 01:56
07. Noctifer 04:38
08. Netter-Khertet 05:29
09. Eye Of The Abbys 03:56
10. Sirens Call 04:30
Ta grecko-amerykańska kapela zrodziła się w 2003 roku za pośrednictwem George'a Juliusa (wokal, gitara). Dopiero 3 lata od czasu powstania udało im się nagrać pierwszy pełny album studyjny - "Blemish". Rok później z kapeli odszedł Harry Notifer i w tym momencie w kapeli pozostaje George Julius i perkusista Mike Lord. Kapela zapowiada nowe wydawnictwo na rok 2010.
Album rozpoczyna tajemnicze intro "Into The Maze" (muzyka niczym z jakiegoś filmu), a już w "Passion Immured" wszystko się wyjaśnia - tzn. wiadomo z czym będziemy mieli do czynienia. Kawałek otwiera demoniczny śmiech i wkraczają gitary wpierane przez elektronikę, a po chwili pojawia się również przesterowany wokal. Momentami elektronika wywołuje chaos, który zaraz jest stawiany do pionu przez gitary w rammsteinowym stylu. "Bloodpath" jest w sumie podobny, chociaż tutaj elektronika jest wysunięta na przód, natomiast gitary stanowią tło. I następuje zmiana wokalu - pojawiają się oczywiście przestery, ale trzon stanowi odhumanizowany skrzek. "MK Ultra" jest chyba najlepszym numerem na tym albumie - kawałek, w którym elektronika i gitary współgrają ze sobą i tworzą jedną spójną całość. Tutaj dodatkowo pojawia się niepokojący klimat. Na "Behold The Sin" nie ma nic specjalnego - ot taki sobie standard. Przesłuchałem go kilka razu, ale no nic mi się nie rzuca tutaj w uszy - bo mocne basy są i w innych kawałkach. Za to przerywnik "The Void" jest świetny. Znowu mamy do czynienia z posępną i tajemniczą muzyką. Brzmi to jak ścieżka dźwiękowa do jakiegoś horroru. Numer "Noctifer" jest słaby - nie podoba mi się tutaj wokal, a elektronika też w sumie jest denerwująca - jakieś takie pykanie niczym z programu "Przybysze z Matplanety". 5-minutowy "Netter-Khertet" już trochę lepszy, a przede wszystkim ostrzejszy, chociaż tutaj też jest ta dziwna elektronika. No nie wiem, kawałek lepszy, ale i nie tak dobry jak te z początku albumu. "Eye Of The Abyss" rozpoczyna się jak zwykły kawałek techno, ale w końcu wkraczają gitary i dalej idzie całkiem nieźle. Nie ma tutaj przesadnych basów, nie ma dyskoteki, jest za to całkiem ciężkie granie. Kolejny utwór jest podobny, chociaż nie ma tutaj techno na początku, a jest mroczne intro. Kawałek jest dość klimatyczny, ale i ciężki, wręcz mechaniczny. Bardzo dobre zakończenie albumu.
"Blemish" to dziwny album. Niby wszystko jest na miejscu, ale ta elektronika momentami jest zbyt karykaturalna - jak już wspominałem pojawiają się dźwięki rodem z programu "Przybysze z Matplanety". W każdym razie na tym albumie jest dość różnorodnie - mamy też kawałki lepsze i gorsze. Mors In Tabula na pewno nagrali album nierówny, bo taki "The Void" jest zdecydowanie lepszy niż niektóre z pełnych kawałków, a należy pamiętać, że "The Void" to zaledwie 2 minutowy przerywnik. W każdym razie album dobry i tylko dobry.
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz