Dead Earth Politics - The Weight Of Poseidon
Data wydania: 16.03.2010
Gatunek: thrash/groove metal
Kraj: USA
Tracklista:
01. Artistic License
02. Dos Cuerpos
03. Burial Ground
04. Once Was Glass
05. Hooked
06. The Weight of Poseidon
07. Traitor is a Name
08. 10/13
Dead Earth Politics to jeszcze świeża kapela rodem z USA. "The Weight Of Poseidon" to debiutancki album tej formacji - na swoim koncie mają jeszcze epkę "Mark The Resistance" wydaną w roku 2008. W skład tej kapeli nie wchodzą żadni znani muzycy, w związku z tym nie ciąży na nich żadne brzemię, można do tego wydawnictwa podejść na spokojnie bez pokładania w nim jakichkolwiek nadziei.
Tak też podszedłem do tego wydawnictwa. W sumie to przed pierwszym odsłuchem zacierałem ręce, bo miałem nadzieję na jakiś świetny groove metal - tego ostatnio nie jest za wiele, więc każdy album jest cenny. Zaczyna się jakoś dziwnie - kawałek "Artistic License" brzmi po prostu słabo i z groove nie ma za wiele wspólnego. Riffy są jakieś mdłe, barwa wokalisty brzmi nieciekawie, a sam numer nie wciąga. Ale nie ma co się zrażać, otwieracze nie zawsze należą do tych najlepszych. Do tego ten koszmarny refren. "Dos Cuerpos" jednak nastraja pozytywnie - numer już ze zdecydowanie lepszą melodią, riffy też zaczynają przygniatać do ziemi (najlepszy punkt tego utworu), świetna jest też praca gitary basowej, a wokalista idealnie wpasowuje się w melodię. Jedyny minus może być taki, że jest to kawałek bardzo jednostajny - ale jako wielbiciel oldschoolowego death metalu, który też raczej do zmiennych nie należy powstrzymam się od takiego narzekania. "Dos Cuerpos" to jeden z lepszych utworów na tym albumie (o ile nie najlepszy). Niestety "Burial Ground" to znowu cienizna - kompozycja nudna, riff niespecjalny, a partie wokalne takie sobie. Brak jakiegoś kopa, chociaż w tym kawałku akurat by się przydał. "Once Was Glass" to niewielki krok naprzód - przyzwoity kawałek, chociaż jest to numer bardzo standardowy, niestety świetne riffy znowu gdzieś im się wymknęły, ale i tak jest nie najgorzej. Niezwykle dobrze rozpoczyna się "Hooked", ale tylko początek jest dobry, dalej wszystko leci na pysk. Nie ma tutaj momentu, przy którym można się zatrzymać i pomyśleć - tak, ten element jest bardzo dobry. No nie ma. Tytułowy utwór nie ma nawet dobrego wstępu - wymęczony, nudny i wyciągnięty do granic możliwości. Riffy nudne, refren nudny, wokal nudny, kompozycja nudna. Brak energii i w ogóle kawałek sprawiający wrażenie granego na siłę. "Traitors I A Name" niestety podobny. Wolny ze słabymi partiami perkusji i próbą zaskoczenia - taka spokojna wstawka, która może i przy pierwszym odsłuchu zaskakuje, ale przy kolejnych odsłuchach staje się irytująca. I na sam koniec najgorszy kawałek z całego albumu "10/13" - otwierają go jakieś arabskie śpiewy, którym akompaniuje gitara akustyczna. Numer zmienny, ale nudny jak flaki. Niby walcowaty, więc jest to jakieś usprawiedliwienie, ale nawet walcowate numery doom/death metalowe mają w sobie więcej życia niż zamykający ten album.
Podsumowując - nudy, nudy, nudy i jeszcze raz nudy. Z całego albumu wyciągam dobry "Dos Cuerpos" i wstęp do "Hooked", a pozostałe kawałki można wyrzucić do kosza bez żadnej straty. Band jednak jest dość sprytny, bo album "The Weight Of Poseidon" zdobi naprawdę nieźle zrobiona okładka. I kto by przypuszczał, że za postacią greckiego bóstwa kryje się taki bezbarwny i pozbawiony energii klocek?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz