Heaven Shall Burn - Asunder
Heaven Shall Burn na myspace
Rok wydania: 2000
Gatunek: deathcore
Kraj: Niemcy
Tracklista:
01. To Inherit the Guilt 03:05
02. Cold 04:21
03. Betrayed Again 03:53
04. Deification 05:12
05. Pass Away 03:30
06. Open Arms to the Future 02:55
07. The Drowned and the Saved 04:07
08. Where is the Light 02:57
09. Asunder 04:49
10. The Fourth Crusade (Bolt Thrower cover) 04:52
11. Battlecries (Liar cover) 26:23
Zespół w 1999 roku podpisał kontrakt z wytwórnią Lifeforce Records co zaowocowało nagraniem splita z inną niemiecką formacją core'ową, Caliban. Split ukazał się jeszcze w 2000 roku i niedługo później (jeszcze w tym samym roku) panowie z Heaven Shall Burn wydali swój pierwszy pełny album studyjny, którego tytuł brzmi "Asunder".
Na debiutancki LP składa się 10 kompozycji, z czego "The Fourth Crusade" jest coverem numeru Bolt Thrower o tytule "The IVth Crusade". W wersji rozszerzonej album został wyposażony również w utwór "Battlecries", który jest coverem kapeli Liar. Niestety muzycznie rewelacji nie ma. Album jest oczywiście brutalny, pełen agresji i w ogóle jest mnóstwo zła. Ale to nie wystarcza, żeby mnie wciągnąć. Od czasu do czasu pojawia się jakaś fajna partia gitarowa, czy koleś na perkusji próbuje ożywić trochę atmosferę, ale to wszystko jakieś suche. Co prawda jest do czego pomachać głową, ale po n-tym przesłuchaniu tego albumu w głowie nie pozostaje nic poza numerem "Betrayed Again", "Asunder" i coverem "The IVth Crusade". Co jest tego powodem? Ano to, że pozostałe kawałki niewiele się od siebie różnią. Muzyka jest podobna, Marcus wydziera się w bardzo podobny sposób. W porównaniu z takim "Deaf To Our Prayers" to "Asunder" wypada wręcz masakrycznie słabo. Kawałek "Battlecries" też jako tako się wyróżnia, ale w większej mierze zapamiętałem tą ciszę, która po nim następuje i trwa prawie 25 minut...świetny pomysł na zakończenie albumu. "Where Is The Light" jeszcze w miarę się broni, ale bez większych rewelacji.
Nic więcej nie umiem powiedzieć o tym albumie, podchodziłem do niego wiele razy. Robiłem sobie sobie krótkie i długie przerwy. Niestety nic to nie dało. Album "Asunder" za każdym razem wypada tak samo bezbarwnie. Niestety brakuje tutaj czegoś przy czym można by powiedzieć "tak się kurwa gra deathcore". Strasznie wymuszony ten materiał. I niestety ocena niższa niż epki, bo epka była krótsza i tak bardzo nie męczyła.
Ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz