poniedziałek, 22 października 2012

Freedom Call - Land Of The Crimson Dawn (2012)

Freedom Call - Land Of The Crimson Dawn

Data wydania: 24.02.2012
Gatunek: melodic power metal
Kraj: Niemcy

Tracklista:
01.     Age of the Phoenix
02.     Rockstars
03.     Crimson Dawn
04.     66 Warriors
05.     Back Into the Land of Light
06.     Sun in the Dark
07.     Hero on Video
08.     Valley of Kingdom
09.     Killer Gear
10.     Rockin' Radio
11.     Terra Liberty
12.     Eternity
13.     Space Legends
14.     Power and Glory

Skład:
Chris Bay - wokal, gitara
Lars Rettkowitz - gitara
Samy Saemann - gitara basowa
Klaus Sperling - perkusja

Freedom Call to niemiecka formacja, która swoją działalność rozpoczęła w 1998 roku. Do tej pory dorobiła się 6 studyjnych albumów (recenzowany jest siódmy w kolejce). Ich pierwsze trzy albumy uważam za bardzo dobre w swojej kategorii, natomiast kolejne już zawierały niepotrzebne kombinowanie - tak przynajmniej było do "Legend Of The Shadowking", który jest po prostu przyzwoity. Posiada kilka niezłych numerów, ale też takie, których można by się bez problemu pozbyć. Tym razem kapela oszczędziła szumnych zapowiedzi jaki to epicki materiał właśnie komponuje. "Land Of The Crimson Dawn" miał swoją premierę 24 lutego 2012 roku.

Jeszcze przed premierą kapela postanowiła podzielić się ze światem jednym numerem z nadchodzącego wydawnictwa - traf chciał, że padło na "Hero On Video". Rolą tego kawałka była promocja nadchodzącego albumu. Jednak mam wrażenie, że panowie z Freedom Call nie do końca przemyśleli swój wybór - dlaczego? Bo wybrali najbardziej żenujący kawałek z całego "Land Of The Crimson Dawn". Przykro patrzeć jak kapela, która nagrała niegdyś "Eternity" teraz gra jakiś melodyjny pop metal skierowany do nastolatków - bo przecież nie do ludzi, którzy pamiętają "Stairway To Fairyland". Niestety, ale ten żenujący pokaz, który rozpoczyna się od piskliwego okrzyku "Hero On Video!" jest zwiastunem czegoś gorszego niż plaga. Okazuje się bowiem, że to zaledwie przedsmak tego co czeka w dalszej części albumu. O ile niektóre kawałki da się przeżyć - otwieracz, "Crimson Dawn" czy "Valley Of Kingdom", to niestety większość to ewidentna pomyłka. Utwory są przepakowane drętwymi chóralnymi śpiewami, które kiedyś przez kapele również były wykorzystywane, ale nie aż w takim stopniu. Strzałem w kolano jest według mnie próba powtórzenia sukcesu utworu "Warriors" (który znalazł się na płycie "Eternity") - bo jak inaczej można odczytywać numer "66 Warriors"? Kawałek w ogóle pozbawiony polotu, ze słabym refrenem i praktycznie nie wpadający w ucho. Strzałem w głowę i zakończeniem agonii jest utwór, który kapela wybrała na singiel - czyli znowu "trafiona" promocja najnowszego wydawnictwa. Ten wybrany numer to "Rockin' Radio" - przyznam, że nie wierzyłem, że znajdę na tym albumie coś bardziej żenującego niż "Hero On Video". Jak się jednak okazuje Freedom Call potrafią mnie zaskoczyć! Bo otóż wspomniany "Rockin' Radio" jest jeszcze gorszy niż utwór, do którego nakręcono klip. Jeśli kapela chciała zniechęcić ludzi do sięgnięcia po ich najnowszy album to nie dało się tego zrobić lepiej. To nie koniec niespodzianek - pewnie ci, którzy znają starsze albumy Freedom Call pamiętają kawałek "Land Of Light", który znalazł się na wydawnictwie "Eternity". Kapela postanowiła nagrać część drugą tego numeru - "Back Into The Land Of Light". No cóż, tonący brzytwy się chwyta. W przeciwieństwie do przebojowego pierwowzoru nowy numer jest nijaki, pozbawiony energii swojego poprzednika. Po co kapela nagrywała "drugą część" tego utworu? Naprawdę jest to dla mnie niezrozumiałe. W końcu sam album - wypakowany klawiszami, nie wpadającymi w ucho melodiami, słabymi chórkami i nudnymi refrenami - trwa aż 61 minut! Przyznam, że ledwo udało mi się przebrnąć przez ten materiał, mimo tego, że do czasu do czasu lubię sobie posłuchać cukierkowego melodic power metalu, który zawsze reprezentowała sobą kapela Freedom Call. Niestety, ale tym razem mocno się rozczarowałem.

Szukałem jakichś plusów tego albumu i znalazłem tak naprawdę tylko jeden - "Valley Of Kingdom". Ten numer kojarzy mi się ze starymi czasami, kiedy to Freedom Call potrafili jeszcze nagrywać cukierkowe kawałki, ale trzymali jakiś poziom. Byli na swój sposób oryginalni. Niestety teraz pozostają tylko oryginalni, ale na siłę. Nie dość, że nowy materiał jest nudny i żenujący to jeszcze do tego długi. W żadnym razie nie polecam sięgać po ten album, bo to zwykła strata czasu.

Ocena: 2,5/10

2 komentarze:

  1. Dodanie taga "melodic power metal" dla powyższego teledysku to za duże określenie, bo kojarzy się z pop-rockiem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozostała część płyty na szczęście znacząco odbiega od kawałka "Hero On Video". Niestety jest tak jak napisałem w recenzji - poza kawałkiem "Valley Of Kingdom" nie ma tutaj żadnych plusów. A dla jednego numeru szkoda wracać do albumu. Już lepiej posłuchać go sobie na youtube:
      http://www.youtube.com/watch?v=oAAHjI4c-D8

      Usuń