Podsumowanie grudnia podobnie jak w zeszłym roku wrzucam wcześniej niż to ma miejsce w przypadku innych miesięcy. Powód jest prosty i podawałem go już tak naprawdę w listopadzie - mało płyt do sprawdzenia, bo wszystko co miało mieć swoją premierę w 2013 roku to już miało, a inne zostały przesunięte na 2014. Grudniowych nowości nie było zbyt wiele, dlatego też nie udało mi się zebrać dziesiątki najlepszych płyty - ograniczyłem się do pięciu, ale takich zdecydowanie najlepszych. Chociaż cały czas mam wrażenie, że znacząca większość z tych albumów we wcześniejszych miesiącach zginęłaby w zalewie lepszych wydawnictw.
W grudniu nie ma za bardzo się nad czym pastwić, bo po żadnym z wydawnictw niczego sobie nie obiecywałem. Trafiłem tylko na jeden album, który okazał się kompletną pomyłką. Mam na myśli nowe wydawnictwo Thaurorod, które było nie tym, czego się spodziewałem. Ale zwalić to mogę tylko na swoją słabą pamięć. Jednak nawet patrząc na okładkę wydawnictwa "Anteinferno" raczej można by się spodziewać epickiego heavy metalu z mocno zakreślonym barbarzyństwem. Tymczasem muzyka zawarta na tym albumie poruszała się w ramach symfonicznego melodic metalu z żeńskimi i męskimi wokalami. I było to jedyne grudniowe rozczarowanie spowodowane raczej moją ignorancją niż samą zawartością albumu.
Natomiast najlepszą piątkę ostatniego miesiąca 2013 roku otwiera na miejscu piątym włoska kapela Dragonhammer, która powróciła po 9 latach milczenia z nowym materiałem. Daty premiery "The X Experiment" wahały się pomiędzy końcówką 2013, a początkiem 2014 roku - finalnie album miał swoją premierę 2 grudnia. Nie jest to może najwyższej klasy melodyjny power metal, ale mam spory sentyment do tej formacji z uwagi na ich dwa poprzednie albumy - "The Blood of the Dragon" z 2001 i "Time for Expiation" z 2004. Przy czwartym miejscu również przeżywam podróż sentymentalną do 2004 roku, kiedy to zadebiutowała portugalska kapela Icon & The Black Roses grająca bardzo modny wówczas love metal rozpropagowany przez fińską formację HIM. I podobnie jak Dragonhammer tak samo i Portugalczycy wrócili po 9 latach z nowym materiałem. "Thorns" to bardzo dobra propozycja zarówno dla fanów HIM, jak i wielbicieli bardziej przebojowego gotyckiego grania z pogranicza rocka i metalu. Na trzecim miejscu hardcore/punkowa kapela Evergreen Terrace ze swoim albumem "Dead Horses". No co tu dużo gadać - materiał jest tym, do czego chłopaki przyzwyczaili swoich fanów. Od samego początku do końca granie do przodu ze sporą dawką energii, choć trochę lżej niż w początkach działalności formacji. Drugie miejsce zajmuje prawdziwa petarda - najnowsze wydawnictwo niemieckiej kapeli Silent Force. Miał być power metal, a jest niezwykle przebojowy melodic metal z powerowymi elementami. Nawet momentami miałem wrażenie, że "Rising From Ashes" to po prostu świetny hard rockowy materiał ze znacząco wyeksponowanymi klawiszami. Naprawdę świetna płyta zwłaszcza na grudniową "jesienną" pogodę. Na miejscu pierwszym najmocniejszy album grudnia - mieszanka metalcore'a i deathcore'a od After The Burial. Panowie porzucili progresywne zapędy, które zaprezentowali na "In Dreams" z 2010 roku. Nagrali materiał mocny, ciężki, połamany i momentalnie wpadający w ucho. "Wolves Within" to na pewno silny kandydat do najlepszej dziesiątki core'owych albumów 2013 roku.
01. After The Burial - Wolves Within
02. Silent Force - Rising From Ashes
03. Evergreen Terrace - Dead Horses
04. Icon & The Black Roses - Thorns
05. Dragonhammer - The X Experiment
Też tak myślę, nie ma się nad czym rozwodzić w tym miesiącu. Ja już dawno podsumowałam rok. Może z sentymentu jeszcze kiedyś na icon and the black Roses zerknę. Ale wiele się nie spodziewam.
OdpowiedzUsuń