Jeśli styczeń był dobry to marzec był świetny - może trochę psuje go kilka albumów, z którymi nie wiązałem żadnych nadziei, ale jednak zaniżają ogólną ocenę miesiąca. Jenakże ogólnie w trzecim miesiącu roku swoje premiery miało kilka albumów, na które czekałem mocno zaciskając kciuki. Co najlepsze żadna z ekip nie zawiodła, więc uznaję ten miesiąc za niezwykle udany - w pewnym momencie czułem się wręcz nieco oszołomiony ilością naprawdę dobrych albumów, które wychodziły właśnie w marcu.
Jak zwykle zacznę od tych albumów wyraźnie słabszych, z którymi jak już wspomniałem nie wiązałem żadnych nadziei, ale jednak liczyłem może na jakąś niespodziankę. Takim najsłabszym był ewidentnie nowy materiał Amaranthe. Przyznam od razu, że nie przesłuchałem całej zawartości nowego albumu - wyłączyłem po kilku kawałkach. "The Nexus" to już skrajnie popowe granie ze śladową ilością metalu. Być może nowy materiał Amaranthe zainteresuje wielbicieli bardzo lekkiego grania. Drugim albumem, który może nie tyle jest słaby co po prostu średni to nowy materiał Avantasii. Sammet od dawna nie ma chyba pomysłu na ten projekt i nagrywa kolejne niczym nie wyróżniające się albumy. Zdecydowanie "The Mystery Of Time" to bardziej rockowa niż metalowa pozycja. Trzecim albumem jest nowe wydawnictwo Six Feet Under - mimo tego, że kapela trochę ruszyła z miejsca i zaczęła się powoli odkopywać, to jednak nadal nie potrafi sklecić dobrego materiału. "Unborn" jest jednak lepszy niż "Undead". Do tego grona dopisałbym jeszcze nowy album Kvelertak - z "Meir" wiązałem duże nadzieje, wszak debiutancki album Norwegów był rewelacyjny. Niestety czegoś brakuje na drugim wydawnictwie Kvelerak, co gorsza nowe kawałki niespecjalnie wypadają również na żywo - nie ma w nich kompletnie mocy, której było pod dostatkiem na utworach zawartych na debiucie. Kapela też mocno spuściła z tonu i gra zdecydowanie mniej agresywnie - no cóż, szkoda. Mam nadzieję, że jeszcze się podniosą.
A teraz czas na tych, którzy nie zawiedli. Pierwsze miejsce dla Włochów z The Modern Age Slavery. Mając cały czas w pamięci ich debiutancki album "Damned To Blindness" spodziewałem się po nowym materiale podobnej dawki napierdolu i nie zawiodłem się. Szkoda tylko, że na kontynuację wspomnianego debiutu trzeba było czekać aż 5 lat - na szczęście warto było. Poziom został utrzymany i oby tak dalej. Kapela nadal gra wypadkową deathcore'a i technicznego death metalu.
Po pięciu latach z nowym materiałem wróciła również australijska kapela The Amenta, w której ponownie zmienił się wokalista. Ale do tego ta formacja już przyzwyczaiła swoich fanów. O formę kapeli byłem spokojny po tym co usłyszałem na kompilacji "VO1D". Ci, którzy znają chociażby album "n0n" nie będą zaskoczeni nowym materiałem - The Amenta idą bardziej drogą obraną na tym wydawnictwie niż na "Occasus". Wielbiciele industrialnego death metalu czym prędzej powinni chwytać za "Flesh Is Heir". Australijczycy trafiają na drugą pozycję.
Trzecią miejsce zajmują death metalowcy z Torture Killer, którzy podobnie jak The Amenta nie mają szczęścia do wokalistów. "Phobia" to już czwarty album Finów i kolejny nagrany z nowym wokalistą - tym razem za growle odpowiada Pessi Haltsonen. Nowy materiał Torture Killer nie jest świeży, jest zatęchły jak stara piwnica i właśnie to jest w nim najlepsze. Ta formacja kompletnie się nie rozwija, cały czas gra prosty, ale jakże szybko wpadający w ucho death metal. Kawałek tytułowy jest niesamowicie hipnotyzujący - aż przypominają mi się albumy Bolt Thrower.
Dopiero na czwartym miejscu Jungle Rot. Dlaczego tak daleko? Pewnie gdyby konkurencja nie była tak silna, to Amerykanie zajmowali by wyższą pozycję. "Terror Regime" to powtórka z bardzo udanego "Kill on Command". Szkoda, że kapela nie wysiliła się na coś nowego, albo nawet starego - fajnie by było usłyszeć odwołania do albumu "Dead and Buried" czy "Fueled By Hate". W każdym razie "Terror Regime" na pewno przypadnie do gustu tym, którzy zasłuchiwali się "Kill On Command".
Piąte miejsce zajmuje album kapeli Clutch, którą od zawsze traktowałem po macoszemu - niby słuchałem ich albumów, ale wpadały jednym uchem, a wypadały drugim. Oczywiście nie oznacza to, że nagrywali słabe płyty, raczej nie poświęcałem im odpowiednio dużo uwagi. W każdym razie nowy album jest naprawdę dobry i jak najbardziej godny polecenia. Takie stonerowe to ja rozumiem.
A tak przedstawia się cała dziesiątka marca:
01. The Modern Age Slavery - Requiem For Us All
02. The Amenta - Flesh Is Heir
03. Torture Killer - Phobia
04. Jungle Rot - Terror Regime
05. Clutch - Earth Rocker
------------------------------------------------
06. Saxon - Sacrifice
07. Neaera - Ours Is The Storm
08. Rotting Christ - Kata Ton Daimona Eaytoy
09. Hypocrisy - End Of Disclosure
10. Hateform - Sanctuary In Abyss
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz