Eternal Lord na myspace
Data wydania: 2008
Gatunek: deathcore/metalcore
Kraj: UK
Tracklista:
01. Hot to Trot 01:01
02. Get to Fuck 03:36
03. Set Your Anchor 03:50
04. Wasps 03:12
05. All Time High 04:15
06. I, The Deceiver 04:39
07. The Damned 03:41
08. Amity 03:04
09. O' Brothel, Where Art Thou 03:34
10. Ten Forty Five 03:05
11. Blessed Be This Nightmare 03:06
Skład zespołu:
Ed Butcher - wokal
Chris Gregory - gitara
Shaun Zerebecki - gitara
Nick Gardner - gitara basowa
Stu Mckay - perkusja
Eternal Lord to brytyjska kapela, która powstała w 2005 roku. Swoje pierwsze wydawnictwo band wydał w 2006 roku - była to epka self-titled. Niestety do tej pory jej nie słyszałem, ale z opinii, które znalazłem w sieci na jej temat to raczej nie składał się na nią zachwycający materiał. Debiutancki album kapela wydała w marcu 2008 roku - "Blessed Be This Nighmare". Niedługo po tym z formacji odszedł perkusista, następnie wokalista, a pozostałych trzech muzyków postanowiło zawiesić działalność kapeli i założyli formację We Stare At Mirrors - do tej pory ich jedynym wydawnictwem jest epka"Upheaval" nagrana w 2009 roku.
Wracając do Eternal Lord - na szczęście ta brytyjska kapela pozostawiła po sobie solidny ślad w postaci albumu "Blessed Be This Nightmare", na który składa się niespełna 40 minut deathcore'a z elementami metalcore'a. Pamiętam kiedy pierwszy raz uruchomiłem ten album, a później postanowiłem czegoś dowiedzieć się o tej kapeli - kiedy spojrzałem na zdjęcie Eternal Lord to aż złapałem się za głowę. Muzycy wchodzący w skład tego bandu wyglądali jak dzieci, ale ich materiał zawarty na debiutanckim albumie po prostu niszczył tak samo z każdym odsłuchem. Co prawda "Blessed Be This Nightmare" nie zawiera jakiegoś rewolucyjnego materiału, ani szczególnie świeżego, jednak kryje się tutaj coś więcej niż w standardowych deathcore'owych wydawnictwach. Niby pierdolnięcia są takie jak gdzie indziej, wokale też niczym specjalnym się nie wyróżniają - kluczem do sukcesu tego materiału są kompozycje, które można nazwać nieco połamanymi (zwłaszcza jeśli chodzi o partie gitarowe), ale mimo tego nawet wielokrotny odsłuch debiutu Eternal Lord nie męczy. Kiedy teraz słucham takich numerów jak "I, The Deceiver" to od razu budzą się we mnie skojarzenia z Onward To Olympas - bardzo podobne podejście do mieszania elementów agresywnych i spokojnych/melodyjnych. Przy czym od razu zaznaczam, że w przeciwieństwie do Onward To Olympas nie usłyszymy tutaj czystych wokali (ewentualnie hardcore'owe chórki). Ten album jest w ogóle wypakowany świetnymi melodiami gitarowymi - ale nie przesłodzonymi, wręcz idealnie pasującymi do pierdolnięć - tutaj natomiast na myśl przychodzi mi drugi album A Plea For Purging, na którym zastosowano podobne rozwiązania. Idealnym przykładem takiego podejścia jest tutaj przedostatni kawałek znajdujący się na "Blessed Be This Nightmare" - czyli "Ten Forty Five". Wielka szkoda, że ta formacja się rozpadła, bo po nagraniu takiego materiału rokowała bardzo dobrze na przyszłość. Chociaż z drugiej strony mogło być również tak, że po świetnym pierwszym albumie kapela zatraciłaby się w próbach przeskoczenia "Blessed Be This Nightmare" i wypuszczała by same gnioty, które niczym szczególnym by się nie wyróżniały - jednak naiwnie wierzę w to, że jednak utrzymywali by poziom debiutu. W każdym razie wielbiciele nietuzinkowego deathcore'a powinni zapoznać się z tym albumem (o ile go jeszcze nie znają), bo jest to dowód na to, że ten typ muzyki może być zarówno ostry, ciężki i walcowaty, ale też nie musi stronić od melodii, które są dużym urozmaiceniem.
Jeszcze raz to podkreślę - wielka szkoda, że Eternal Lord już nie ma. Ważne jednak, że pozostawili po sobie świetny album, do którego można wracać i wracać. Wydawnictwo niby pełne skrajności - wszak można dojść do wniosku, że melodie i napierdalanie się ze sobą gryzą. Jednak tutaj (jak i w przypadku Onward To Olympas, czy A Plea For Purging) okazuje się, że obydwie te rzeczy się nie wykluczają, ale można je "zmusić" do współpracy, co daje finalnie bardzo zadowalający efekt końcowy. Ostry i melodyjny - taki jest właśnie ten album. Na "Blessed Be This Nightmare" nie usłyszymy melodyjnych wokali, ale wyłącznie ryki i growle. Debiutanki album Eternal Lord to niespełna 40 minut ostrego, ale i melodyjnego grania, które zapewne spodoba się zarówno wielbicielom metalcore'a, deathcore'a, jak i mdm.
Ocena: 8,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz