The Samans - Weltreich
The Samans na myspace
Data wydania: 2009
Gatunek: industrial metal/symphonic metal
Kraj: Chiny
Tracklista:
01. Overture 01:37
02. Cross Of Iron 04:05
03. Ride of the Valkyries 04:28
04. Mob Rule 03:42
05. Death March 03:14
06. Moths to the Flame We Are 05:30
07. The Marines 03:20
08. Attila 05:39
09. Showroom Dummies (Kraftwerk cover) 04:07
Skład kapeli:
Lifu Wang - wokal
Xiaoyu Zhai - gitara
Zhichao Ren - gitara
Qi Ji - gitara basowa
Yaxin Gao - programowanie, sample
Nie wiem, jak wpadłem na ten band, ale w każdym razie jakoś go znalazłem. Zainteresowałem się nim głównie dlatego, że jest egzotyczny (bo ile chińskich kapel można nazwać metalowymi?) i gra muzykę, która powinna mnie zaintersować. Kapela The Samans została założona w 2004 roku i do tej pory ich jedynym wydawnictem jest właśnie "Weltreich" - w wolnym tłumaczeniu oznacza ni mniej ni więcej jak "Imperium". Ten materiał, na który składa się 8 kawałków autorskich i jeden cover wszędzie figuruje jako epka, natomiast czas jego trwania to 35 minut, czyli jak regularny długograj. Nie wiem, jaka była intencja kapeli, żeby przyklejać "Weltreich" łatkę epki.
Zacznę od tego, że "Weltreich" to cholernie dziwny album, który tak naprawdę nie trzyma się kurczowo gatunków, które wymieniłem powyżej. Rozpoczęcie to orkiestralny wstępniak, któremu zdecydowanie bliżej do jakiegoś symfonicznego power metalu, czy metalowej opery niż do insdustrialnego grania. Przyznam, że byłem mocno zaskoczony takim wstępem. Natomiast "Cross Of Iron" to już utwór industrialny pełną gębą, a raczej kawałek utrzymany w klimatach Neue Deutsche Harte, ale w rammsteinowy jest tylko początek, dalej to już trochę inna bajka. Wchodzi przesterowany wokal, chociaż muzyka pozostaje rammsteinowa. W każdym razie fajny numer. "Ride Of The Valkyries" to jedna wielka niewiadomo, początek to wręcz folk metal z szepczącym wokalem, a później wchodzi growl, ale muzyka pozostaje folkowa. Przyznam, że byłem zaskoczony kiedy usłyszałem taki utwór na albumie, który miał być industrialnym graniem. Jest to kawałek trochę folkowy, trochę symfoniczny z nutką epickości. W każdym razie znowu dobre granie, chociaż nie mające związku z NDH. Jeśli ktoś lubi KMFDM to zapewne spodoba mu się utwór "Mob Rule". Utwór utrzymany właśnie w klimatach wspomnianego bandu. Bardzo fajny kawałek, ale momentami ta elektronika jest zbyt piszcząca. "Death March" to znowu nowoczesne granie z dużą dawką elektronicznego brzmienia i growlerem za sitkiem. Utwór zdecydowanie zdominowany przez elektronikę, ciężkie gitarowe riffy pojawiają się głównie w zwrotkach, a growl w końcu zostaje przesterowany. Numer średni. "Moths to the Flame We Are" rozpoczyna się od dźwięku fletu, który od razu sprawił, że w dalszej części spodziewałem się folkowego grania i takie też dostałem. Ale znowu nie do końca, bo te pojawiające się partie fletu pojawiają się tak samo często jak elektronika. Także mamy tutaj do czynienia z elektro-folkiem, jeśli coś takiego istnieje. "The Marines" to znowu bardzo dobry utwór, który łączy w sobie to co najlepsze z elektroniki z ciężkimi riffami i growlem. Melodia wpada w ucho, ale to głównie za sprawą elektroniki. Symfonicznie rozpoczyna się "Attila" i dalej mamy właśnie symfoniczne granie z growlerem za sitkiem, jakieś śladowe ilości elektroniki może i tutaj są, ale symfonia i melodia przede wszystkim. Jest to najdłuższy kawałek na albumie, ale na pewno nie najlepszy. Wydawnictwo kończy się coverem utworu "Showroom Dummies" - powiem, że jest to mocarny cover i mocno odbiegający od oryginału. W tym przypadku uważam, że to duży plus, bo nie chciałbym usłyszeć kopii 1:1. Utwór jest ciężki, chociaż melodia z oryginału gdzieś tam przewija się w tle. Do tego pod koniec pojawiają się "świńskie" kwiki. Kto by się spodziewał, że tyle można zrobić z kawałkiem Kraftwerk.
Album "Weltreich" to jednak wielka niewiadoma. Gdzieś znalazłem określenia muzyki granej przez The Samans jako industrial metal/alternative metal - ewidentnie pominięto ważny aspekt tego albumu, którym jest symfoniczne granie. Ten element odgrywa tutaj ważną rolę - w końcu jest motywem przewodnim trzech utworów. W każdym razie kapela ewidentnie miota się pomiędzy symfonicznym metalem, a elektronicznym graniem z ciężkimi gitarowymi riffami i growlem na wokalu, czasami z przesterami. W każdym razie album naprawdę niezły i bardzo przyjemnie się go słucha, natomiast panowie poza coverem "Showroom Dummies" nie odkrywają żadnych nowych rozwiązań, wszystko to już gdzieś słyszałem. Natomiast grają naprawdę dobrze i ciekawie, dlatego ocena dość wysoka.
Ocena: 7,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz