środa, 13 stycznia 2010
Eyes Of The Dead - The Weak And The Wounded (2009)
Eyes Of The Dead - The Weak And The Wounded
Eyes Of The Dead na myspace
Data wydania: 30.06.2009
Gatunek: mdm/thrash metal
Kraj: USA
Tracklista:
01. A Still Life in the Darkness
02. Cannibalistic Slaughter
03. One Foot in the Grave
04. Judgement.....Thrust into Purgatory
05. Within the Woods
06. Exacting My Revenge
07. Brought Back to Hell
08. The Final Strike
Eyes Of The Dead w 2009 roku wydało swój drugi album pod tytułem "The Weak And The Wound". Nazwa kapeli przypadkowa nie jest - band gra melodyjny death metal zmieszany z thrash metalem, ale teksty podszyte są horrorem. Ta amerykańska formacja rozpoczęła swoją działalność w 2004 roku, a zadebiutowała w 2006 roku wydawnictwem "What Nightmares Are Made Of". Z tymże przed 2004 rokiem band działał pod nazwą Aggressia i na swoim koncie miał dwa LP.
"Still Life In The Darkness" rozpoczyna ten mrożący krew w żyłach album. Kawałek w sumie niespecjalny, trochę chwytliwy, może i zachęcający do zabrnięcia w dalsze, być może mroczniejsze kąty tego albumu. Dużo ostrzej jest w "Cannibalistic Slaugter" - chociaż ta kosiarka jeżdżąca w tle wydaje mi się bardzo groteskowa. Za to na uwagę zasługuje bardzo dobra i agresywna praca perkusji. Mocną pracę bębnów podkreśla niedoskonała produkcja albumu - tzn. dużo brudu i lekkiego mułu. Jednym może to odpowiadać, innym nie, ale faktem jest to, że to charakterystyczne brzmienie dokłada swoją cegiełkę do niepokojącego klimatu. Zdecydowanie ponad pozostałe numery wybija się kawałek "Judgement...Thrust Into Purgatory". Pierwsze skojarzenie jakie miałem przy okazji odsłuchu tego kawałka to polska kapela Hellfire, która również lubowała się w horrorowych klimatach, chociaż muzycznie stawiała na techniczny thrash metal. W każdym razie kolejne utwory to raczej niezaskakujący thrashujący melodic death metal. Nieco wyróżnia się "Case 444" - dużo cięższy niż pozostałe numery, trochę nawet walcowaty, chociaż nie pozbawiony szybkich thrashowych zrywów. "Final Strike" to swoiste zwieńczenie tego albumu - może nie do końca wyróżniający się, ale pięknie zakończony mrożącą krew w żyłach melodyjką.
Ogólnie płyta do wybitnych nie należy, nie należy też do bardzo dobrych. To raczej średniak z dobrym klimatem i brudnym, dudniącym brzmieniem. Dużym plusem tego albumu jest czas jego trwania wynoszący około 35 minut. Poza nikłą odkrywczością nie mogę niczego szczególnego zarzucić, może wokal mógłby być lepszy. Niektóre wstawki są kiczowate i bardziej groteskowe niż straszne, ale horror często łączy się z kiczem, więc nie wiem, czy taki zarzut jest do końca słuszny. W każdym razie płyta średnia + lub dobra.
Ocena: 6,5/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz