Danzig - Live On The Black Hand Side
Data wydania: 2001
Tracklista CD1:
01. Godless
02. Left Hand Black
03. How the Gods Kill
04. Dirty Black Summer
05. Pain in the World
06. Evil Thing
07. Halloween II
08. Not of This World
09. Killer Wolf
10. Little Whip
11. Going Down to Die
12. Bringer of Death
13. Stalker Song
14. Long Way Back From Hell
Tracklista CD2:
01. Satan's Child
02. 7th House
03. Five Finger Crawl
04. Unspeakable
05. Lilin
06. Her Black Wings
07. It's Coming Down
08. Do You Wear the Mark
09. Until You Call on the Dark
10. Deep
11. Belly of the Beast
12. She Rides
13. Twist of Cain
14. Mother
Pierwszy i jedyny oficjalny materiał koncertowy jaki Glenn wydał pod szyldem Danzig. Zresztą jest to pierwszy album Danziga, jaki stanął u mnie na półce :-) Ten album tak naprawdę można podzielić na trzy części, bo kawałki od 1-8 (CD1) pochodzą z koncertu w 1992 roku, 9-14 (CD1) pochodzą z koncertu w 1994 roku, natomiast cała druga płyta to zbiór koncertowych wykonań kawałków granych na "Satan's Child Tour". Obydwie płyty są oznaczone "danzigowymi" czaszkami - z tymże pierwsza jest "tradycyjna", natomiast druga bardziej "tribalowa", jak się jednak okazało "tribalowa" nie miała siły przebicie i ogólnie spotykana jest czaszka "tradycyjna".
Dla ludzi, którzy słyszeli i znają całą dyskografię Danziga nie ma "Live On The Black Hand Side" żadnych niespodzianek - same największe hity w wersji live. I tutaj zaczyna się pierwszy problem - o ile cała pierwsza płyta jest bardzo dobra (nie chodzi o dobór kawałków), o tyle na drugiej występują poważne problemy. Chodzi o to, że samo brzmienie na drugiej płycie jest słabe, a wokal to tragedia - Glenn ewidentnie śpiewa do publiczności, a nie do mikrofonu, w związku z tym mam czasami wrażenie, że to takie bardziej "karaoke" - mamy muzykę i czasami pojawiający się urywany głos Glenna. A to dość mocno rzutuje na drugą płytę, bo przecież kupując oficjalną koncertówkę każdy ma nadzieję na to, że dostanie produkt w pełni dopracowany, a tutaj taki klops.
Jak miałbym oceniać ten koncertowy album to za pierwszą płytę dałbym 9/10 - bo znajdują się na niej same hiciory Danziga znane z pierwszych krążków, a brzmienie też jest w sumie bardzo dobre. Natomiast drugą płytę mogę ocenić maksymalnie na 6/10 - dobre kawałki, ale bardzo słabe brzmienie i zbyt często brak wokalu. Czyli cały "Live On The Black Hand Side" oceniam na 7,5/10. Materiał wyłącznie dla fanów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz