Klone - Here Comes The Sun
Data wydania: 06.04.2015
Gatunek: progressive metal/rock
Kraj: Francja
Tracklista:
01. Immersion
02. Fog
03. Gone Up in Flames
04. The Drifter
05. Nebulous
06. Gleaming
07. Grim Dance
08. Come Undone
09. The Last Experience
10. Summertime (George Gershwin cover)
Skład:
Yann Ligner - wokal
Guillaume Bernard - gitara
Aldrick Guadagnino - gitara
Jean-Etienne Maillard - gitara basowa
Matthieu Metzger - sample, klawisze, saksofon
Florent Marcadet - perkusja
Muzykę kapeli Klone znam od bardzo dawna, praktycznie od momentu, w którym zacząłem słuchać Gojiry i zainteresowałem się francuską sceną metalową. Formacja Klone istnieje od 1999 roku (wcześniej jako Sowat wydali jeden album) i "Here Comes The Sun" jest ich piątym albumem studyjnym. Przez lata kapela zmieniała swój styl muzyczny, który początkowo przypominał granie w stylu Gojiry, później formacja z albumu na album przechodziła płynnie w kierunku progresywnego metalu i właśnie "Here Comes The Sun" jest pierwszy wydawnictwem tej formacji pozbawionym groove metalowych elementów.
Już przy okazji "The Dreamer's Hideaway" wydanym w 2012 roku słychać było, że Klone chcą zostawić progressive groove metalową przeszłość za sobą. Kapela zaczęła stawiać na spokojniejsze klimaty. I mimo okresowych zrywów i mocniejszego grania, to jednak słychać było różnicę pomiędzy "The Dreamer's Hideaway" a "All Seeing Eye", czy "Black Days". Przy najnowszym wydawnictwie formacja Klone postanowiła skorzystać z dobrodziejstwa internetu i hojności swoich fanów. Oznacza to ni mniej ni więcej, jak fakt, że Francuzi postanowili uzależnić powstanie swojego nowego wydawnictwa od powodzenia akcji crowdfundingowej. Na platformie Ulule kapeli udało się zebrać 125% potrzebnych funduszy i "Here Comes The Sun" stał się faktem. Oczywiście Klone nie jako pierwsi skorzystali z takiej możliwości, ale zapewne też nie będą ostatni. Jeszcze w styczniu formacja zaprezentowała singiel "Immersion", który jest jednocześnie pierwszym utworem na wydawnictwie "Here Comes The Sun". Premierowy utwór jednoznacznie skojarzył mi się ze stylem prezentowanym przez Riverside (tak, tym polskim Riverside). "Immersion" to spokojny, progresywny kawałek, w którym pojawiają się partie saksofonowe, a Yann Ligner czaruje wokalem. Sama melodia powstała z połączenia sił klawiszy i gitar momentalnie wpada w ucho. Tak dobry kawałek mógł zwiastować tylko jedno - świetny album. Kilka dni później Klone udostępnili numer "Nebulous". I już było ostatecznie wiadomo, że "Here Comes The Sun" będzie kolejnym krokiem do odcięcia się od groove metalu. Nowy numer również był spokojny, z tymże sprawiał nawet wrażenie delikatniejszego niż "Immersion". I trochę zacząłem się bać, że Francuzi na najnowszym dziele pójdą aż za bardzo w rockowe klimaty. I prawdę mówiąc, kiedy mogłem w końcu usłyszeć cały album byłem lekko zaskoczony, że tak łatwo muzykom przyszło przejście na zdecydowanie łagodniejsze klimaty. Po groove metalu nie ma już śladu, ale za to prezentowany przez Klone progressive metal robi duże wrażenie. "Here Comes The Sun" to album pełen emocji, zarówno w warstwie muzycznej, jak i wokalnej. Nie jest to jednostajne wydawnictwo, którego słucha się raz i rzuca na półkę, żeby zbierało kurz. Ten materiał ma duszę i to słychać w każdym numerze. Yann Ligner hipnotyzuje swoim wokalem i nie pozwala się oderwać od obcowania z zawartością tej płyty. Muzycy również czarują, ale nie bawią się w eksperymentowanie, zresztą Francuzi sama przyznali, że pracując nad nowym materiałem inspirowali się twórczością Stevena Wilsona, Anathemy i Pink Floyd. Słychać to głównie w spokojniejszych partiach, bo jednak muzyka Klone pomimo sporego złagodzenia nadal potrafi uderzyć ze sporą siłą (przeważnie następuje to w najmniej oczekiwanym momencie). Najlepszym tego przykładem jest numer "The Last Experience", w którym kapela jednak trochę eksperymentuje, a na koniec serwuje małą muzyczną apokalipsę.
Album "Here Comes The Sun" jest ostatecznym zerwaniem Klone z groove metalem. Formacja definitywnie skłoniła się w stronę progresywnego metalu, a nawet progresywnego rocka. Dzięki temu muzyka Klone zyskała nowy wymiar, zaczęła bardziej czarować i zapewne pozwoli formacji zdobyć nowych fanów. Piąte studyjne wydawnictwo Francuzów to zupełnie inna bajka niż ich dotychczasowe albumy, chociaż jeżeli słyszeliście "The Dreamer's Hideaway" to "Here Comes The Sun" może nie być aż tak dużym zaskoczeniem. Najważniejsze jednak jest to, że nowy materiał jest pełen magii, muzycy czarują i nie dają się oderwać od słuchania nowej płyty. Po drugim odsłuchu zapętlenie "Here Comes The Sun" wydało mi się czynnością wręcz naturalną. Jednak wartościując mam wrażenie, że nowe wydawnictwo jest odrobinę słabsze od "The Dreamer's Hideaway".
Ocena: 9,5/10
Czyli kolejna kapela do obczajenia :) Żeby nie było, nazwa obiła się o uszy, ale nie zdołałem nigdy ich posłuchać. Trzeba będzie ;)
OdpowiedzUsuńPolecam sprawdzić, zwłaszcza cztery ostatnie płyty, bo ta pierwsza jest jakaś taka dziwaczna.
UsuńNie omieszkam :)
Usuń