Spontane - Mojra
Data wydania: 14.06.2014
Gatunek: alternative metal/punk rock/rapcore
Kraj: Polska
Tracklista:
01. Uciec ale dokąd
02. Taki jak ty
03. By walczyć
04. Dzień w mieście aniołów
05. Widelec 741
06. Lellum polellum
07. Iluzja
08. Garbata pycha
09. Ktoś
10. Powietrze
Skład:
Paweł Jankowski - śpiew
Robert Górnik - śpiew
Adam Wilk - gitara, śpiew
Marcin Hunskopf - gitara
Piotr Jankowski - bas
Lars Ulrich von Jungingen - perkusja
Spontane to warszawska kapela, która na scenie rockowej istnieje już 12 lat. Zespół uformował się w 2003 roku i niedługo później zarejestrował epkę "Czekając na słońce", w 2004 powstała kontynuacja pierwszego materiału zatytułowana "Nie czekając na słońce". Na następne wydawnictwo od Spontane trzeba było czekać do 2007 roku, kiedy to formacja wydała epkę "Odnajdź siebie". Dopiero sześć lat później zaczęły wypływać jakieś konkrety odnośnie pełnego studyjnego wydawnictwa, które finalnie pojawiło się 14 czerwca 2014 roku.
Na całość debiutanckiego albumu Spontane składa się 10 utworów dających łącznie 38 minut różnorodnej muzyki. No właśnie, rozrzut gatunkowy na "Mojra" jest naprawdę duży i trudno jest jednoznacznie zaszufladkować materiał zaprezentowany na debiutanckim wydawnictwie Spontane. Żeby sobie ułatwić życie skłonię się do twierdzenia, że przeważa tu alternatywny metal zmieszany z dużą dawką punk rocka. Jednak pierwsze skojarzenie jakie pojawiło mi się w głowie podczas pierwszego odsłuchu tej płyty kierowało mnie w stronę rzeszowskiej formacji Jesus Chrysler Suicide. Te dwie kapele łączą nie tylko polskie teksty utworów, ale też brzmienie. Co prawda Warszawiacy nie wplatają do swojej muzyki industrialu (a szkoda), to jednak jest to zdecydowanie nowoczesna odmiana metalu/rocka. Debiutancki materiał Spontane to nie tylko prawdziwa mieszanka stylistyczna, ale też swoista bomba energetyczna. A to głównie za sprawą świetnych partii instrumentalnych. Gitary siepią aż miło, a perkusja próbuje za nimi nadążyć. Wokale są dwa - jeden trochę harshowy, a drugi czysty skupiający się na partiach rapowanych (albo krzykach, zależnie od utworu). Ale nie ma co się sugerować rapowanymi tekstami, te pojawiają się rzadko, a głównym wokalem jest ten harsh, który równie dobrze pasowałby do jakiegoś groove metalu. Nawet w momencie, w którym pojawiają się dwa wokale jednocześnie, to ten ostrzejszy jest dominujący.
A jak wypadają teksty? No cóż, nie jestem w zwolennikiem polskich tekstów w muzyce rockowej i metalowej, takim ideałem jest dla mnie twórczość Lecznicy Stałych Doznań. Ale zdaję sobie sprawę z tego, że teksty LSD nie pasowałyby do tego typu muzyki, nie ma tutaj psychodelicznego klimatu, jest za to sporo buntu, agresja i cała masa energii. Wszystko brzmi bardzo ulicznie i pewnie jest to zasługa tego, że cały album jest wypakowany po brzegi punk rockowymi zagrywkami. Chociaż tak jak wspomniałem na początku jest tutaj najwięcej alternatywnego metalu (a to przecież taki worek bez dna). No to jak wypadają te teksty? Nie wypadają najgorzej, nigdy nie przykładam szczególnej wagi do tekstów (pewnie będę się za to smażył w piekle) i nie mogę powiedzieć, żebym podczas słuchania "Mojry" przykładał do tego większą wagę niż dotychczas. W każdym razie warstwa tekstowa debiutanckiego albumu Spontane po prostu nie przeszkadza i zgrabnie zgrywa się z całością. Jednak dla mnie dużo ważniejszą kwestią jest solidne pierdolnięcie, a tego tutaj nie brakuje (i całe szczęście). Moim zdecydowanym faworytem na debiucie Spontane jest kawałek "Garbata pycha". I nie jest to kwestia tekstu, ale właśnie muzyki, która bardzo przypomina jakąś groove metalową jazdę bez trzymanki. Jako drugi na podium ustawiłbym nie mniej energiczny "By walczyć", a trzecie miejsce zająłby numer "Uciec ale dokąd". Ogólnie nie brakuje tutaj wpadających w ucho kawałków, oczywiście o ile nie jesteście uczuleni na polskie teksty w tego typu muzyce.
A jak wypadają teksty? No cóż, nie jestem w zwolennikiem polskich tekstów w muzyce rockowej i metalowej, takim ideałem jest dla mnie twórczość Lecznicy Stałych Doznań. Ale zdaję sobie sprawę z tego, że teksty LSD nie pasowałyby do tego typu muzyki, nie ma tutaj psychodelicznego klimatu, jest za to sporo buntu, agresja i cała masa energii. Wszystko brzmi bardzo ulicznie i pewnie jest to zasługa tego, że cały album jest wypakowany po brzegi punk rockowymi zagrywkami. Chociaż tak jak wspomniałem na początku jest tutaj najwięcej alternatywnego metalu (a to przecież taki worek bez dna). No to jak wypadają te teksty? Nie wypadają najgorzej, nigdy nie przykładam szczególnej wagi do tekstów (pewnie będę się za to smażył w piekle) i nie mogę powiedzieć, żebym podczas słuchania "Mojry" przykładał do tego większą wagę niż dotychczas. W każdym razie warstwa tekstowa debiutanckiego albumu Spontane po prostu nie przeszkadza i zgrabnie zgrywa się z całością. Jednak dla mnie dużo ważniejszą kwestią jest solidne pierdolnięcie, a tego tutaj nie brakuje (i całe szczęście). Moim zdecydowanym faworytem na debiucie Spontane jest kawałek "Garbata pycha". I nie jest to kwestia tekstu, ale właśnie muzyki, która bardzo przypomina jakąś groove metalową jazdę bez trzymanki. Jako drugi na podium ustawiłbym nie mniej energiczny "By walczyć", a trzecie miejsce zająłby numer "Uciec ale dokąd". Ogólnie nie brakuje tutaj wpadających w ucho kawałków, oczywiście o ile nie jesteście uczuleni na polskie teksty w tego typu muzyce.
"Mojra" to naprawdę przyjemny materiał charakteryzujący się zmienną stylistyką i dużą dawką energii. Dziesięć kawałków zawartych na tym albumie solidnie kopie dupę i dostarcza sporo dobrej zabawy (takie dwa w jednym). Oczywiście nie mają tutaj czego szukać wielbiciele czystego niczym stal TRV metalu, czy ogólnie heavy metalu w jego pierwotnej i niezmiennej od lat formie. Za to ci poszukujący świeżości powinni być zadowoleni z zawartości albumu "Mojra". Ta płyta to taki punk rockowy metal, a może punk rock na sterydach?
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz