Caelestia - Beneath Abyss
Caelestia na FB
Data wydania: 16.02.2015
Gatunek: progressive/melodic death metal
Kraj: Grecja
Tracklista:
01. Malleus Maleficarum "The Secret Cult"
02. Gate of Shadows
03. The Grand Sublimation (instrumental)
04. Blessing of Tragedy (feat. Björn "Speed" Strid)
05. Beneath Abyss (feat. Andrew Geo)
06. Mi ultima vida
07. Secret Rite (feat. Markus Freiwald)
08. Silent Despair (instrumental)
09. Lake of Decay
10. The Rise of the Hidden Nature
Skład:
Dimitra Vintsou - wokal
Vassilis Thomas - gitara
Panos Varvaropoulos - gitara
Nikos Palivos - gitara basowa/wokal
Recenzja powstała dzięki Inverse Records.
Caelestia to dość świeża kapela, która tak naprawdę dopiero dwa lata temu zaczęła swoją działalność. Wcześniej formacja grała jako Me And Myself, ale pod starym szyldem nie wydała nawet epki, a "Beneath Abyss" jest jej debiutanckim albumem. Patrząc na skład zespołu nie sposób nie zauważyć, że brakuje w nim osoby odpowiedzialnej za perkusję. I faktycznie w części utworów kapela jest wspierana przez różnych perkusistów, ale nie we wszystkich. Zatem pojawia się pytanie - czy partie perkusyjne dla tego albumy zdążył jeszcze nagrać były perkusista Caelestia, czy może kapela uruchomiła automat perkusyjny? Nie wiadomo.
Pierwsze co się rzuca w oczy przy okazji "Beneath Abyss" to okładka, rozwiewając wszelkie wątpliwości - tak, to jest grafika autorstwa Setha z Septic Flesh. Niestety na tym kończy się jego udział przy powstawaniu tego albumu. Kiedy pierwszy raz spotkałem się z muzyką Caelestia doznałem lekkiego szoku, wpisałem Caelestia na youtube i kliknąłem najstarszy klip. Traf chciał, że wybrałem "Last Wish". Prawdę mówiąc trochę się przeraziłem, bo kawałek brzmi jak mieszanka melodic metalu z żeńskim wokalem i całą masą klawiszy. Utwór podany w bardzo przebojowym stylu mocno mnie odrzucił. Na szczęście nie znalazłem go na trackliście albumu "Beneath Abyss". Mimo tego zacząłem się zastanawiać, jak melodic metal może korespondować z okładką albumu autorstwa Setha? Nie byłem w stanie znaleźć żadnych stycznych. Podejrzewałem, że może zawartość albumu rozwiąże tę zagadkę. Jakże byłem zaskoczony, kiedy okazało się, że utwory składające się na "Beneath Abyss" brzmią bardziej jak melodic death metal zmieszany z elementami gotyckiego metalu i melodic metalu, a do tego wspierane przez epickie wstawki.
I mimo moich narzekań na wokal Dimitry to jednak album jako całość wypada naprawdę dobrze. Chociaż też zdaję sobie sprawę, że nic nadzwyczajnego go nie wyróżnia. Jednak liczy się to, że "Beneath Abyss" słuchało mi się naprawdę dobrze. Te epickie wstawki, czy gitarowe partie są w stanie przykryć wszelkie niedostatki tego wydawnictwa. Na duży plus wypada również growl basisty, czy gościnne występy zaproszonych muzyków. Jednak cały czas słuchając tej płyty miałem wrażenie, że kapela szuka własnej tożsamości, czegoś, co pozwoli im zaistnieć na scenie. Póki co ich muzyka brzmi jak zbiórka znanych motywów eksploatowanych przez inne kapele, ale to też sztuka umieć łączyć znane elementy i podawać je w nowej formie. Podsumowując - instrumentalnie super, za to wokal momentami kompletnie niepasujący do muzyki.
Ocena: 7/10
Patrząc na te narzekania na wokal, pomyślałam, że sprawdzę. MDM i wokal z symfonicznego metalu nie muszą wcale być złym połączeniem, ale pod warunkiem, że jest to dobry wokal. Dziewczyna jest mega słaba, śpiewa przez nos, co jest frustrujące. Poza tym faktycznie w tym przypadku jej brak wyszedłby zespołowi tylko na dobre.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie najlepiej wypadają kawałki, w których wokalnie więcej udziela się basista. A Dimitra pewnie lepiej by się sprawdziła właśnie w graniu, które kapela prezentowała w numerze "Last Wish".
UsuńPrzesłuchałam to nagranie i wciąż słyszę to "nosowe" śpiewanie. Nie chce mi się wierzyć, żeby miała tak niską skalę. Nie wiem czy to kwestia kompozycji, czy braku pomysłu na wykorzystanie jej wokalu, ale ma tak nudną barwę, że kompletnie nie wciąga. Nadawała by się co najwyżej na chórek, ale nie na liderkę.
UsuńTak, męski głos zdecydowanie jest lepszy i zespół dużo nim zyskuje. Klimat też lepszy wtedy niż te ciepłe kluchy.
Pan po prawej wygląda trochę jak młodsza edycja Jeana Reno :)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, chociaż dla mnie ten gość to połączenie Jeana Reno i Tobina Bella.
Usuń