poniedziałek, 27 stycznia 2014

Podsumowanie 2013 - hardcore/metalcore/deathcore

Jak co roku nowości płytowych w core'owych gatunkach było prawdziwe zatrzęsienie. Aż ciężko mi było wybrać 30 najlepszych albumów, mógłbym ich wyróżnić zdecydowanie więcej. Jednak postanowiłem się ograniczyć, podobnie jak to miało miejsce w 2012 roku, tylko do 30 pozycji. W ubiegłym roku nie zabrakło świetnych powrotów, "testów drugiej płyty", czy po prostu rewelacyjnych debiutów. Hardcore, metalcore i deathcore ciągle się rozwijają, powstają nowe obiecujące kapele, starsze zaskakują jak nigdy i liczę na to, że 2014 rok będzie równie owocny w nowości płytowe w core'owych gatunkach, jak to było w 2013.




01. Those Who Fear - Unholy Anger

"Unholy Anger" to dla mnie absolutny numer jeden. Agresywny chrześcijański hardcore podlany deathcore'owym sosem. Ta tytułowa wściekłość aż wylewa się z tego albumu. Może nie jest to materiał pierwszej świeżości i nie zaskakuje ani melodiami, ani tekstami, ale daje tak niesamowitego kopa energii, że ze świecą szukać podobnego wydawnictwa. Raz szybko i z energią, a raz wolno, ciężko i walcowato - ot prosty przepis na sukces, który zastosowali debiutanci z Those Who Fear. "Unholy Anger" to materiał na najwyższym światowym poziomie.

02. Born of Osiris - Tomorrow We Die Alive

Jednych ten album zachwyca, inni widzą w nim pójście na łatwiznę. Ja zdecydowanie należę do tej pierwszej grupy. Zwiększenie udziału elektroniki w muzyce Born Of Osiris tylko pomogło tej kapeli. Nowy materiał jest mniej angażujący niż dotychczasowe wydawnictwa Amerykanów, ale momentalnie wpada w ucho. Ponadto podana tu elektronika znacznie zmiękcza core'ową muzykę, co sprawia, że być może wielbiciele lżejszego grania zaczną się przekonywać do Born Of Osiris.

03. We Came As Romans - Tracing Back Roots

We Came As Romans wydali w ubiegłym roku album, od którego najtrudniej mi się było oderwać. Był taki okres, kiedy "Tracing Back Roots" towarzyszył mi codziennie i nie wyobrażałem sobie dnia bez przynajmniej jednego odsłuchu tego materiału. Trzeci z rzędu studyjny album We Came As Romans to prawdziwa kopalnia hitów - praktycznie każdy utworów mógłby stać się przebojem. Ich melodyjny metalcore zmieszany z post-hardcorem daje świetną, silnie uzależniającą miksturę. Mimo tego, że niespecjalnie gustuję w tego typu miękkim core'owym granitu to jednak "Tracing Back Roots" przekonało mnie od razu.

04. Breakdown Of Sanity - Perception

Breakdown Of Sanity to szwajcarska kapela omijana przeze mnie szerokim łukiem i to z niewiadomych dla mnie powodów. Nigdy wcześniej nie miałem z nią styczności, nie słyszałem ani jednego numeru. Dlatego kiedy po raz pierwszy odpaliłem "Perception" to momentalnie zwaliło mnie z nóg. Tak perfekcyjnego albumu w metalcore'owym światku dawno nie słyszałem. Wszystko jest tutaj na swoim miejscu i całość błyskawicznie wpada ucho. Nowy materiał jest też bardziej zróżnicowany muzycznie względem poprzednich wydawnictw Breakdown Of Sanity.

05. After The Burial - Wolves Within

After The Burial tym albumem uratowało grudzień, w którym jak co roku nastąpiła niesamowita posucha w nowościach płytowych. "Wolves Within" to najlepszy album w klimatach metalcore/djent jaki słyszałem w ubiegłym roku. Materiał niby skomplikowany, ale nie odrzucający, wręcz przyciągający melodyjnością, energią płynącą z muzyki i równie silnie uzależniający.

06. Soul Embraced - Mythos

"Mythos" to praktycznie powrót z zaświatów. Soul Embraced już dawno skreśliłem i nie chciało mi się wierzyć, żeby ta kapela była w stanie jeszcze coś nowego nagrać. Nawet jeśli gdzieś w głębi serca liczyłem na to, że ta formacja coś wypuści ostatkiem sił to będzie to warte najwyżej funta kłaków. Jakże się myliłem. "Mythos" to odrodzenie się z popiołów Soul Embraced. Kapeli, która powróciła z albumem najlepszym jaki do tej pory nagrała - nawet uwielbiany przeze mnie "This Is My Blood" wypada blado przy "Mythos". Kapela mocno zmieniła styl na coś pomiędzy groovecorem, a metalcorem i wyszło im to tylko na dobre.

07. Hatebreed - The Divinity Of Purpose

Hatebreed to już sprawdzona marka, która nigdy nie zawodzi. Nie inaczej jest w przypadku "The Divinity Of Purpose". Jasta z kumplami nagrali kilka świeżych hitów, które zapewne rewelacyjnie sprawdzają się podczas koncertów. I mimo tego, że nowy album jest słabszy od "Hatebreed" to warto się z nim zapoznać. Chociaż zapewne wielbiciele core'owych gatunków nie ominęli "The Divinity Of Purpose", w końcu to Hatebreed.

08. Pro-Pain - The Final Revolution

Jedna z największych niespodzianek muzycznych, jakie spotkały mnie w 2013 roku. Nigdy nie było mi po drodze z Pro-Pain. Słuchałem ich albumów, ale albo nudziły mnie w trakcie pierwszego odsłuchu, albo kompletnie nie widziałem powodów, żeby do nich wracać, czy wnikliwiej się z nimi zapoznawać. Tymczasem "The Final Revolution" momentalnie wbił mi się do głowy i ostatecznie przekonał mnie do muzyki Pro-Pain. Obowiązkowa pozycja dla wielbicieli groove metalu zmieszanego z hardcorem.

09. Reflections - Exi(s)t

Reflections w 2012 roku zachwycili mnie swoim debiutanckim albumem "The Fantasy Effect". Pełen łamańców i przedziwnych melodii progresywny metalcore błyskawicznie wpadł mi w ucho. Niespełna rok później dowiedziałem się, że kapela zamierza wydać swój drugi album - byłem pełen obaw związanych z "Exi(s)t". Jak się jednak okazało moje obawy były bezpodstawne, bo nowy materiał to kontynuacja podjętego na debiucie stylu muzycznego. Mieszanina łamanych melodii, core'owej energii i muzycznej fantazji. Brakuje tylko takiego efektu zaskoczenia, jaki towarzyszył "The Fantasy Effect".  Nowy materiał od Reflections to prawdziwa gratka dla wielbicieli nieszablonowego metalcore'a.

10. August Burns Red - Rescue & Restore

To kolejna ekipa, o którą do samego końca się obawiałem. Po świetnym i bardzo melodyjnym "Lever" muzycy zrobili skok w bok i wydali dziwactwo zatytułowane "Sleddin' Hill : a Holiday Album". Czyli zestaw zimowych piosenek w aranżacji metalcore'owej. Na szczęście wydawnictwo okazało się być żartem i zarazem humorystycznym prezentem dla fanów. Prawdziwy album miał dopiero nadejść. W czerwcu na półki sklepowe trafił "Rescue & Restore", który początkowo mnie rozczarował. Brakowało na nim tej finezji i zabawy z "Leveler". Za to kapela wzmocniła brzmienie, dorzuciła do niego ciężaru i finalnie nagrała świetny album, który zaskakuje dopiero po kilku odsłuchach. Dlatego w przypadku "Rescue & Restore" nie ma co się zbyt szybko zniechęcać, bo to miażdżący materiał, mocny i melodyjny zarazem - czyli idealna wizytówka muzyki August Burns Red.

--------------------------------------------
11. Heaven Shall Burn - Veto
12. Winds Of Plague - Resistance
13. Drown My Day - Confessions
14. As They Burn - Will, Love, Life
15. To Kill Achilles - Existence
16. Neaera - Ours Is The Storm
17. Oceano - Incisions
18. Dynasty - Beyond Measure
19. Living Sacrifice - Ghost Thief
20. Killswitch Engage - Disarm The Descent
21. Colossus - Time & Eternal
22. Terror - Live By The Code
23. We Butter The Bread With Butter - Goldkinder
24. Shai Hulud - Reach Beyond The Sun
25. Dawn Of Justice - Seeds
26. Erra - Augment
27. Leaders - Indomitable
28. Modern Life Is War - Fever Hunting
29. The Dillinger Escape Plan - One Of Us Is The Killer
30. King Conquer - 1776

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz