Andre Matos na myspace
Data wydania: 2009
Gatunek: melodic power metal
Kraj: Brazylia
Tracklista:
01. Leading On 05:08
02. I Will Return 05:10
03. Someone Else 05:47
04. Shift the Night Away 04:58
05. Back to You 04:14
06. Mentalize 04:05
07. The Myriad 05:08
08. When the Sun Cried Out 04:39
09. Mirror of Me 04:15
10. Violence 04:59
11. A Lapse in Time 02:42
12. Power Stream 04:13
13. Don't Despair (Bonus Track) 05:08
Skład:
Andre Matos - wokal, fortepian
Andre Hernandes - gitara
Hugo Mariutti - gitara
Luís Mariutti - gitara basowa
Eloy Casagrande - perkusja
Fábio Ribeiro - klawisze
Andre Matos to zdecydowanie najbardziej znany Brazyliczyk w metalowym światku o melodyjnym zabarwieniu. Wokalista znany przede wszystkim ze swoich występów w kapeli Angra, Shaman, czy Avantasia w 2006 roku postanowił uwolnić się od przeszłości i założył własną kapelę, którą nazwał swoim imieniem i nazwiskiem. Do współpracy nie zaprosił żadnych wielkich tuzów metalowego światka, których przecież spotykał wielu w trakcie swojej kariery - natomiast w składzie znaleźli się jego starzy znajomi z Angry i gitarzysta z formacji Shaman. Solowy projekt Matosa wystartował w 2006 roku, a już rok później został wydany pierwszy album pod nowym szyldem o tytule "Time To Be Free". Pierwsze wydawnictwo na pewno przysporzyło mu nowych fanów i dawał nadzieję na świetlaną przyszłość tego projektu.
Po dwóch latach od premiery debiutanckiego albumu przyszedł czas na zaprezentowanie nowego materiału. Na "Mentalize" składa się 12 regularnych kompozycji i bonusowy numer "Don't Despair" - łączny czas trwania drugiego albumu to okrągła godzina (czyli 8 minut krócej niż "Time To Be Free"). Z tego co pamiętam to do "Mentalize" podchodziłem 5 czy 6 razy i za żadnym nie udało mi się przesłuchać albumu w całości. Tym razem przysiadłem i nieco na siłę przesłuchałem cały materiał. Niestety jak w przypadku "Time To Be Free" nie odczuwałem długości materiału, tak tutaj album dłużył się i dłużył. Do tego z całości w pamięci pozostał mi tylko i wyłącznie pierwszy kawałek. Co jest nie tak z drugim solowym wydawnictwem Matosa? Wokalista jest bez formy? A może to muzycy dali ciała? Może najzwyczajniej kompozycje są nieciekawe? I od razu odpowiadam - Matos jest w dobrej formie, muzycy tak samo. Według mnie zawodzą kompozycje, melodie niespecjalnie wpadają w ucho, a większość jest do siebie podobnych. Ponadto nie ma tutaj żadnych powalających kawałków - wszystkie są co najwyżej poprawne i wszystko brzmi jednakowo. Matos miał zawstydzić swoje byłe formacje, a tutaj okazało się, że Shaman zawstydził Matosa wydając w 2010 roku świetny album, który był jednocześnie powrotem z "niebytu". Wychodzi na to, że po "Mentalize" można sięgnąć jeśli ma się dużo czasu, albo jest się fanatykiem Matosa. Czasu nie mam i fanatykiem Matosa nie jestem, więc równie dobrze mogłem sobie odpuścić ostatnie dzieło Brazylijczyka. Jednak pozostał mi sentyment z dawnych czasów, kiedy lubiłem posłuchać sobie Angry, Shamana czy duetu Sammet-Matos. Na pewno jest tu kilka fajnych kawałków, ale giną w gąszczu średniactwa i kopiarstwa - kogo Matos kopiuje? Samego siebie.
Podsumowując - dla kogo jest "Mentalize"? Głównie dla fanatyków Matosa, a w drugiej kolejności dla tych, którzy mają za dużo wolnego czasu i nie za bardzo wiedzą co z nim zrobić. Zapewne drugi album Brazylijczyka po kilku pełnych obrotach zaskakuje, ale i tak poświęciłem mu dużo czasu i niestety za żadnym odsłuchem to wydawnictwo mnie nie wciągnęło. Może po prostu styl prezentowany przez Matosa mi się przejadł? Ale jeśli tak, to dlaczego z dużą przyjemnością sięgam po "Time To Be Free"? Nie wiem, w każdym razie daję ocenę najbardziej adekwatną do treści "Mentalize" (wg. mojego mniemania).
Ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz