środa, 6 marca 2024

Przegląd premier płytowych - luty 2024

Po dobrym, ale niespecjalnie rozbuchanym styczniu nadszedł nieco zabiedzony luty. A przynajmniej takie miałem wrażenie w dwóch pierwszych tygodniach, gdy sprawdzałem niemal każdy nowy materiał, który wpadał mi w ręce. Ale już jestem trochę przyzwyczajony do tego, że początek miesiąca często jest spokojniejszy w temacie premier, nie ma zbyt wielu ciekawych nowości, chyba tylko po to, żeby uśpić nieco moją czujność, bo końcówka nadrabia z nawiązką. I tak też było tym razem - druga połowa lutego była znacznie ciekawsza, obfitowała w więcej interesujących wydawnictw i przyczyniła się do lekkiego rozszerzenia mojego przeglądu, który początkowo zakładał 25 pozycji, a finalnie znajdziecie poniżej 28 ciekawych wydawnictw. Warto też zaznaczyć, że na naszym lokalnym poletku sporo się działo, w efekcie czego znajdziecie aż cztery nowe płyty polskich kapel w poniższym lutowym przeglądzie premier.


Bipolar Architecture - Metaphysicize
(post-metal/blackgaze/post-rock)
Data premiery: 02.02.2024

"Metaphysicize" to drugi studyjny materiał turecko-niemieckiej formacji Bipolar Architecture. Pod odpaleniu tej płyty w mojej głowie zaczęły pojawiać się nazwy kapel, z którymi nierozerwalnie łączyłbym rozwiązania prezentowane przez Bipolar Architecture. I takich inspiracji jest tutaj cała masa, ale nie chcę pisać o tym, że autorzy "Metaphysicize" starają się naśladować inne formacje, raczej z rozsypanych klocków starają się ułożyć swój własny spójny obraz. Na drugim albumie Bipolar Architecture sporo dla siebie znajdą zarówno fani post-rocka, post-metalu, czy blackgaze. Jeżeli zasłuchujecie się twórczością takich grup jak Russian Circles, We Lost The Sea, The Ocean, czy nawet Cult Of Luna, to po odpaleniu "Metaphysicize" poczujecie się jak w domu. Bipolar Architecture czarują melodiami gitarowymi miksują je z agresywnymi wokalami, czy szybko bijącą perkusją. Post-rockowe pejzaże równoważą z black metalowym ciężarem.

Blaze Bayley - Circle Of Stone
(heavy metal)
Data premiery: 23.02.2024

Aż ciężko w to uwierzyć, ale wydany w lutym album "Circle Of Stone" jest już 11 solowym studyjnym wydawnictwem Blaze'a Bayley'a po tym, jak wokalista opuścił szeregi Iron Maiden. I co ciekawe jest to kolejne wydawnictwo tego muzyka, które stoi na bardzo wysokim poziomie. Blaze świeżo po pokonaniu poważnych problemów zdrowotnych wrócił z nowym materiałem i chociaż nie jest to taki cios jak "War Within Me" (2021) to nadal jest to uderzeniowa dawka heavy metalu w bardzo dobrym stylu. "Circle Of Stone" zapowiadał się przynajmniej przyzwoicie już na poziomie singli, które jednak pozostawiały trochę do życzenia. Na szczęście pozostałe kawałki zawarte na najnowszej płycie Blaze'a wypadają zdecydowanie lepiej. Jeżeli do tej pory byliście fanami dość charakterystycznego wokalu Blaze'a Bayley'a to raczej nie ma możliwości, żeby jego najnowszy materiał wam nie przypasował. Ale "Circle Of Stone" nie jest niestety wydawnictwem, które przekona do tej pory nieprzekonanych do solowej twórczości Blaze'a. Jako wieloletni fan tego wokalisty mogę powiedzieć, że jego najnowsze dzieło to album środka, artysta ma w swoim dorobku dużo lepsze wydawnictwa, ale też daleko mu do tych najsłabszych (których w dyskografii nie ma zbyt wiele). "Circle Of Stone" to klasyczny heavy metal, który doskonale prezentuje nie tylko umiejętności wokalne Blaze'a, ale też charakterystyczną stylistykę, w jakiej przeważnie się porusza.

⭐Chainsword - Born Triumphant
(death metal)
Data premiery: 23.02.2024
Spotify / Bandcamp

Niemal ominąłem drugi studyjny materiał warszawskiej ekipy Chainsword i praktycznie rzutem na taśmę, chwilę przed zamknięciem listy do tego przeglądu premier odpaliłem "Born Triumphant" i nie mogłem tej płyty nie dorzucić do tego zestawienia. Jeżeli do tej pory nie trafiliście na twórczość Chainsword oznacza, że nie lubicie Bolt Thrower, ale też Memoriam, Frozen Soul, czy też Hail Of Bullets. Albo jeszcze inaczej - po prostu nie lubicie death metalu. Wydany w 2021 roku debiutancki album "Blightmarch" był bardzo dobry, pokazywał, że Chainsword mają duży potencjał i mogą zagospodarować część tęsknoty za graniem w stylu Bolt Thrower. Nowa płyta jest jeszcze lepsza niż niezwykle udany pierwszy materiał. "Born Triumphant" to z jednej strony doskonałe wykorzystywanie wspomnianej już tęsknoty za graniem w stylu Bolt Thrower, czy Entombed, a jednocześnie poszukiwanie własnej drogi w takiej stylistyce. Nowy album to piękna death metalowa sieczka utrzymana w staroszkolnym stylu, pełna bitewnych tekstów, a na koniec wspaniały hołd złożony zmarłemu w 2021 roku L-G Petrovowi, wokaliście Entombed.

⭐Chapel Of Disease - Echoes Of Light
(heavy metal/progressive rock/melodic death metal)
Data premiery: 09.02.2024

Wydany w 2018 roku album "...And as We Have Seen the Storm, We Have Embraced the Eye" to jedno z najlepszych metalowych wydawnictw ostatnich latach, które może nie zaskoczyło u mnie od razu, ale przez te kilka lat mocno wbiło mi się do głowy. To było niemal perfekcyjne połączenie heavy metalu, death metalu i progresywnego grania, a jeszcze gdzieś tam majaczył gotycki klimat rodem z Tribulation. Na następcę tego majstersztyku trzeba było sporo czekać, bo aż 6 lat, ale było warto. Chociaż "Echoes Of Light" nie jest dla mnie aż tak wstrząsający, ale w udany sposób kontynuuje trend z poprzedniego wydawnictwa. Chociaż gdzieś w tym gąszczu wręcz progressive rocka trochę gubi się death metal, ale nie znika całkowicie, po prostu przybiera bardziej melodyjną formę. Chapel Of Disease znowu dostarczyli świetny materiał, który ciężko jest jednoznacznie zaklasyfikować, bo jednak jak tylko mogą starają się wymykać szufladkom, a jednocześnie jest to muzyka bardzo przyjemna dla ucha, nie uderzająca w rejony zbyt awangardowe.

Darkest Hour - Perpetual | Terminal
(melodic death metal/metalcore)
Data premiery: 23.02.2024

Nie wiem dlaczego, ale do niedawna byłem przekonany, że Darkest Hour zakończyli działalność i nawet trasa koncertowa, która kilka lat temu przechodziła również przez Polskę była pożegnalną tej grupy. Ale jak się okazuje jednak tak nie było, ale na następcę "Godless Prophets & the Migrant Flora" (2017) trzeba było trochę poczekać - aż 7 lat. "Perpetual | Terminal" to już dziesiąty pełny materiał tej bardzo doświadczonej ekipy. Zawsze odnosiłem wrażenie, że melodic death metal w wykonaniu Darkest Hour idzie jednak bardziej w tę brutalną stronę niż w tę melodyjną, która jednoznacznie kojarzy mi się ze sceną skandynawską. I tak też jest na najnowszym albumie, po krótkim symfonicznym wstępniaku kapela rozpędza się i uderza z pełną mocą. Chociaż na "Perpetual | Terminal" nie brakuje melodii gitarowych, to jednak są one zaledwie dodatkiem do szybkiego i ciężkiego grania, które jeszcze potęguje chropowaty wokal Johna Henry'ego. Momentami stylistycznie Darkest Hour zapędzają się w metalcore'owe rejony spod znaku Unearth.

Deadyellow - What Was Left of Them
(blackgaze/post-black metal)
Data premiery: 02.02.2024

"What Was Left Of Them" to drugi pełny studyjny materiał amerykańskiej formacji Deadyellow grającej blackgaze. To prawdziwa uczta dla fanów muzyki w stylu Deafheaven. Sporo tutaj shoegaze'owania, przyjemnych dla ucha gitarowych melodii płynących leniwie i tworzących majestatyczny, ale zarazem melancholijny krajobraz. I ta spokojna, wręcz kojąca twarz Deadyellow wspaniale uzupełnia się z agresywnym, ciężkim black metalowym obliczem Amerykanów.

Defying - Wadera
(post-metal/death metal/progressive metal)
Data wydania: 23.02.2024
Spotify / Bandcamp

Lubię wspominać o tym, że z twórczością olsztyńskiej kapeli Defying jestem niemal od samego początku, czyli od 12 lat, bo to wówczas pojawiła się demówka "Portraits". Recenzję demówki (bardzo koślawą), jak i ich debiutu "Nexus Artificial" (2014), czy epki "The Splinter of Light We Misread" (2016) znajdziecie w zbiorach Dark-Factory. "Wadera" to pierwszy od ośmiu lat dłuższy materiał Defying (w międzyczasie był jeszcze singiel "Silence") i cieszę się, że kapela nie przepadła i dalej nagrywa nową muzykę. Odpalając najnowszą płytę tej olsztyńskiej kapeli od razu zauważyłem, że stylistycznie znowu nastąpiła zmiana. Tym razem "pierwsze skrzypce" na przemian grają post-metal i death metal, a wszystko utrzymane jest w posępnej, niemalże doom metalowej atmosferze i z bardzo specyficznym brzmieniem. Na szczęście Defying nie zapominają o progresywnym metalu, który jednak od samego początku stanowił ważny punkt ich twórczości - chociaż przeważnie (poza demówką "Portraits") skrywał się gdzieś z boku i nie wychodził przed światła reflektorów. Na płycie "Wadera" też stanowi ważny element, będący doskonałą przeciwwagą dla cięższego, bardziej posępnego i zarazem agresywnego grania. Warto też zauważyć, że tworząc płytę "Wadera" muzycy inspirowali się polskim horrorem "Wilczyca" (będącym ekranizacją opowiadania "Wadera" autorstwa Jerzego Gierałtowskiego). Trzecie wydawnictwo Defying to znowu zmiana względem poprzednich płyt, ale to ewolucja następująca w bardzo dobrym kierunku.

Dom Zły - Ku pogrzebaniu serc
(post-metal/black metal/post-hardcore)
Data premiery: 01.02.2024

Do twórczości kapeli Dom Zły podchodziłem kilka razy i nigdy nie udało mi się zatrzymać na dłużej przy ich dokonaniach. Za to ich nowy materiał z miejsca mnie zauroczył - nie tylko doskonałym tytułem płyty, ale też jej zawartością. Pomiędzy debiutancką płytą "Rytuał" (2019), a wydaną w lutym "Ku pogrzebaniu serc" nastąpiła jedna bardzo ważna zmiana - z kapeli odszedł wokalista Krzysztof Dziak, a jego miejsce zajęła Anna Truszkowska. Jak się okazuje była to zmiana ważna, bo chociaż wokal Krzysztofa mi pasował, to jednak ten Anny wypada dużo ciekawiej. Ale to nie jedyna zmiana, bo instrumentalna warstwa "Ku pogrzebaniu serc" też brzmi stylistycznie inaczej niż na debiutanckim materiale. Więcej tutaj szaleństwa, nieprzewidywalności, ale też dobrych melodii tworzących ciekawe tło do ryków wokalistki. Piękna i zarazem bardzo brzydka płyta, która porwała mnie od pierwszego odsłuchu.

Enterprise Earth - Death: An Anthology
(deathcore/metalcore/death metal/djent)
Data premiery: 02.02.2024
Spotify / Bandcamp

"The Chosen" (2022) sprawił, że trochę bardziej otworzyłem się na muzykę Enterprise Earth. Chociaż kawałki promujące sukcesora płyty z 2022 roku sugerowały, że tym razem Amerykanie pójdą nieco inną drogą. I chociaż wiedziałem, że szykuje się "inne" wydawnictwo od Enterprise Earth to chyba nie spodziewałem się aż tak dużej zmiany. Pierwsze numery zawarte na "Death: An Anthology" z początku mnie odrzuciły, jakoś nie do końca widziała mi się ta mieszanka gatunkowa i melodyjne wokale pojawiające się w refrenach. Ale im dalej brnąłem w ten materiał tym bardziej podobała mi się ta różnorodność i kompletna zmiana podejścia Enterprise Earth do ścisłego trzymania się jednego gatunku. Nadal sporo jest tutaj miejsca dla deathcore'a i djentu, ale wymieszali je z metalcorem, dużo bardziej przebojowym i melodyjnym. Ale równocześnie uderzyli w stronę death metalu. I chociaż Enterprise Earth znacząco zmienili swój styl, to słysząc zawartość "Death: An Anthology" odnoszę wrażenie, że jest to zmiana doskonale przemyślana i przygotowana. Nadal zaskakuje mnie niejednorodność materiału zawartego na tym wydawnictwie.

Eternal Storm - A Giant Bound To Fall
(melodic death metal/melodic black metal/progressive metal)
Data premiery: 16.02.2024
Spotify / Bandcamp

Melodic death metal niejedno ma imię i twórczość kapeli Eternal Storm jest doskonałym na to dowodem. Oczywiście należy wziąć też pod uwagę fakt, że ta hiszpańska formacja łączy w swojej muzyce różne style. Sporo miejsca na ich drugiej płycie zajmuje progresywny metal, znaleźć można również elementy black metalu w jego melodyjnej odmianie. "A Giant Bound To Fall" nie jest materiałem szczególnie ciężkim, czy agresywnym, choć nie brakuje tu ostrzejszych elementów, które sąsiadują z dużą dawką melodyjnego grania. I chociaż druga płyta Hiszpanów trwa nieco ponad godzinę ciężko to zauważyć, chyba głównie przez tę niejednorodną stylistykę prezentowaną przez Eternal Storm i ciekawe kompozycje.

Farsot - Life Promised Death
(black metal/atmospehric black metal)
Data premiery: 16.02.2024
Spotify / Bandcamp

Farsot to niemiecka kapela parająca się graniem black metalu. Muzycy w lutym zaprezentowali swój czwarty pełny materiał studyjny. Za każdym razem, gdy w odtwarzaczu robiłem sobie kolejkę z kilku różnych albumów to, gdy dochodziło do zawartości "Life Promised Death" musiałem spojrzeć na ekran, żeby się upewnić cóż to za zjawiskowy materiał właśnie leci. Stylistycznie Farsot nie odkrywają niczego nowego, nie pchają black metalu w nowe rejony, ale doskonale wykorzystują znane i lubiane formy prezentowania tego gatunku. Na "Life Promised Death" znajdziecie zarówno ciężar, agresję, ale też klimat i niemalże hipnotyczne riffy, których transowość wzmaga specyficzna praca perkusji. Nie brakuje też spokojniejszych fragmentów, które przywodzić mogą na myśl blackgaze'owe projekty. Brzmieniowo jest bardzo selektywnie i przejrzyście, nie uświadczycie tutaj undergroundowej otoczki kapeli nagrywającej swoją muzykę w obskurnej i zagrzybionej piwnicy.

Hulder - Verses In Oath
(black metal/symphonic black metal)
Data premiery: 09.02.2024

Hulder to jednoosobowy projekt, za którym stoi wokalistka i multiinstrumentalistka Marz. Wydany w lutym materiał zatytułowany "Verses In Oath" to drugi pełny materiał tego projektu. Chociaż pochodząca z Belgii Marz, a aktualnie mieszkająca w USA niewiele ma wspólnego ze Skandynawią, to już jej muzyka ma z nią wiele punktów stycznych. Brzmienie oferowane przez Hulder bardzo do mroźnych rejonów Europy nawiązuje, to wręcz ukłon w stronę kolebki tego gatunku. "Verses In Oath" ma w sobie jakiś niepokojący chłód i dzikość norweskich fiordów. Czuć w tej muzyce mroźny wiatr nadchodzący znad morza i uplatający leśne ostępy unurzane w śnieżnej pokrywie. Symfonia pojawiająca się raczej w formie tła na tym wydawnictwie przyjemnie podbija klimat zawartości "Verses In Oath". Belgijski black metal z Ameryki, a jednak brzmiący jak z mroźnej Skandynawii.

⭐Ihsahn - Ihsahn
(extreme progressive metal)
Data premiery: 16.02.2024
Spotify

Gdybym miał powiedzieć jakiego premierowego materiału słuchałem najwięcej w lutym, to bez chwili zawahania wskazałbym na najnowszy album Ihsahn. Ta płyta już przed premierą zapowiadała się doskonale, pełne epickiego klimatu, doskonałych orkiestracji kompozycje sprawiały, że o zawartość ósmego solowego albumu Vegarda Sverre'a Tveitana nie musiałem się obawiać. I jak tylko "Ihsahn" miał swoją premierę to przemieliłem jego zawartość wielokrotnie nie odmawiając sobie również sprawdzenia instrumentalnej wersji tego wydawnictwa. Ten album ma wszystko, klimat, ciężar, awangardowe podejście do grania metalu, elementy black metalu, doskonałe rozwiązania symfoniczne, które już same w sobie stanowią nie tyle dodatek, co integralną część całego wydawnictwa. No i melodie, bez nich ta płyta byłaby tylko pustą skorupą pozbawioną duszy. Mógłbym jeszcze tak długo wymieniać, a w gruncie rzeczy jest to po prostu kolejny solowy materiał Ihsahna prezentujący jego nieszablonowe podejście do grania metalu. Muzyk doskonale buduje napięcie w poszczególnych kompozycjach wręcz modelowo mieszając ze sobą intensywność metalu i podniosłość muzyki symfonicznej. Niesamowicie wciągający album i jeden z poważniejszych kandydatów do topki 2024 roku.

Job For A Cowboy - Moon Healer
(technical death metal/progressive death metal)
Data premiery: 23.02.2024
Spotify / Bandcamp

Ostatnia płyta kapeli Job For A Cowboy miała swoją premierę w 2014 roku i prawdę mówiąc niewiele z płyty "Sun Eater" pamiętam. Może też dlatego, że jeżeli odpalałem jakąś płytę tej formacji to sięgałem po "Demonocracy" (2012). Przez te lata też trochę zdążyłem o Job For A Cowboy zapomnieć, nawet przypuszczałem, że po prostu zakończyli działalność - w końcu od 10 lat nie wydawali nic nowego. Aż tu nagle pojawia się "Moon Healer", album ewidentnie nawiązujący tytułem do swojego poprzednika z 2014 roku. Stylistycznie też jest podobnie, grupa dalej eksploruje szeroko pojmowane rejony technicznego death metalu, zahaczając oczywiście przy tym o deathcore i dorzucając do tego sporą garść progressive death metalu. Czy jest to materiał lepszy niż "Sun Eater"? Niestety nie umiem rozstrzygnąć, natomiast na pewno jest bardziej złożony kompozycyjnie i mniej agresywny niż "Demonocracy".

Metal De Facto - Land Of The Rising Sun Part I
(melodic power metal/symphonic metal)
Data premiery: 09.02.2024
Spotify

Metal De Facto to fińska formacja składająca się z doświadczonych muzyków, którzy na co dzień występują w bardziej i mniej znanych kapelach. I to doświadczenie doskonale słychać na albumie "Land Of The Rising Sun Part I". To materiał brzmiący niczym prawdziwy klasyk melodic power metalu z wszelkimi tego konsekwencjami, jak i charakterystycznymi dla fińskiej sceny klawiszami. Za każdym razem odpalając ten materiał czuję lekkie zakłopotanie z powodu tych cukierkowych galopad na klawiszach i specyficznego łączenia ich z gitarowymi riffami, ale szybko dochodzę do wniosku, że przecież lubię od czasu do czasu posłuchać Freedom Call, więc dlaczego tego typu zagrywki miałyby mi to przeszkadzać w twórczości Metal De Facto? Można powiedzieć, że na "Land Of The Rising Sun Part I" znalazłem nostalgiczną muzyczną podróż, ale też sporą dawkę melodyjności i przebojowości, które pewnie wiele osób momentalnie odsieje.

Morbid Saint - Swallowed By Hell
(thrash metal)
Data premiery: 09.02.2024
Spotify

Morbid Saint po ponad 30 latach wrócili z nowym wydawnictwem. Jak to się stało, skoro w 2015 roku pojawił się "Destruction System"? Ano tak, że był to materiał zarejestrowany w 1992 roku, czyli zaledwie dwa lata po debiutanckim "Spectrum of Death". I takie powroty jak "Swallowed By Hell" to ja rozumiem. Z oryginalnego składu mamy tutaj trzech muzyków, a formację zasilił nowy basista (występujący w kapeli od 2010 roku) i perkusista. "Swallowed By Hell" to piekielnie szybka thrash metalowa jazda urywająca głowę już w trakcie trwania pierwszego kawałka. Kapela trochę zeszła z ciężaru względem swoich pierwszych dwóch wydawnictw, ale za to zaczęła mocniej naciskać na pedał gazu dodając większego tempa swoim kompozycjom. Jest szybko, jest ciężko, riffy tną niemiłosiernie przy samej ziemi, czuć prawdziwy klimat starej szkoły thrash metalu, a nie sterylną formę thrashopodobną.

Necrowretch - Swords Of Dajjal
(black metal/death metal)
Data premiery: 02.02.2024

Ciężko mi się było z początku polubić z płytą "Swords Of Dajjal", chociaż okładka przemawiała do mnie momentalnie. Po prostu poczułem, że muszę ten materiał polubić. Piąty materiał francuskiej kapeli Necrowretch to solidna dawka mieszanki black metalu i death metalu. "Swords Of Dajjal" to osiem kompozycji wypełnionych po brzegi agresywnym, ciężkim, ale też nie stroniącym od melodii graniem. Necrowretch nie biorą jeńców, szlachtują wszystkich swoją zakrzywioną szablą. Francuzi doskonale balansują na ostrzu nie wpadając ani w sidła black metalu, ani death metalu. Można powiedzieć, że to blackened death metal..ale też nie do końca. Jedno jest pewne - Necrowretch wyprowadzili potężny cios, któremu naprawdę trudno się oprzeć, bo chociaż z początku wątpiłem w "Swords Of Dajjal" to ten materiał szybko wrócił do mnie ze zdwojoną siłą nie pozwalając mi się od niego uwolnić.

Persefone - Lingua Ignota: Part I EP
(progressive metal/melodic death metal)
Data premiery: 02.02.2024

Nie tak dawno temu, bo zaledwie dwa lata temu pochodząca z Andory kapela Persefone zaprezentowała swój szósty pełny album studyjny, a w lutym 2024 roku można było posłuchać ich kolejnego premierowego materiału - tym razem epki. "Lingua Ignota: Part I" to zaledwie 26 minutowe wydawnictwo, dość krótkie jak na standardy Persefone. Ale muszę przyznać, że dawno nie słyszałem tak dobrego wykorzystania każdej sekundy na płycie, jak to uczynili muzycy tej kapel. Nowa epka Persefone podoba mi się zdecydowanie bardziej niż ich ostatni pełny materiał - chociaż "Metanoia" (2022) jest przecież bardzo dobrą płytą. Na nowym wydawnictwie jest mnóstwo energii doskonale współgrającej z epickim klimatem i progresywnym zacięciem, jakie Persefone prezentują od samych początków istnienia tej formacji. Ale głównymi elementami, które przekonały mnie do tej epki to właśnie mocne i agresywne brzmienie. Melodic death metal doskonale współgra z progressive metalem na "Lingua Ignota: Part I", muzycy udowadniają, że nie obce jest im cięższe i szybsze granie, jak i to bardziej klimatyczne, zakradające się w spokojniejsze rejony.

Pestilength - Solar Clorex
(dissonant death metal/black metal)
Data premiery: 16.02.2024
Spotify / Bandcamp

Pestilenght to hiszpański duet realizujący się muzycznie w graniu mieszanki death i black metalu. Ich najnowszy materiał zatytułowany "Solar Clorex" jest ich pozycją numer trzy w dyskografii. To wciąż świeży projekt, który zadebiutował zaledwie cztery lata temu płytą "Eilatik" (2020). Ich muzyka jest agresywna, momentami wręcz zakrawająca o pewnego rodzaju pastisz, zwłaszcza w kwestii partii wokalnych. Te jednoznacznie kojarzą mi się z brutal death metalem i dość często odstają od części instrumentalnej. Natomiast jeżeli chodzi o warstwę muzyczną, brzmienie i klimat to Pestilength nie stoi aż tak daleko od australijskiego Portalu. I gdy już układałem sobie finale zestawienie najciekawszych premier lutego, to za każdym razem, gdy odpalałem "Solar Clorex" zadawałem sobie pytanie - czy na pewno chcę o tym albumie wspominać? I o ile w początkowej fazie tej płyty pytanie pozostawało aktualne, tak wszelkie wątpliwości rozwiewały się w okolicy kawałka "Enthronos Wormwomb" (numer cztery na trackliście). Pestilength nie grają muzyki dla wszystkich, bo jednak poziom ciężaru i agresji jest tutaj dość przytłaczający.

Praise The Plague - Suffocating In The Current Of Time
(atmospheric black metal)
Data premiery: 16.02.2024
Spotify / Bandcamp

Praise The Plague to kolejny przedstawiciel tej cięższej odnogi metalu, która zdominowała luty w premierach płytowych. "Suffocating In The Current Of Time" to trzecie pełne studyjne wydawnictwo tej niemieckiej formacji specjalizującej się w graniu atmospheric black metalu, momentami wręcz zapędzającego się w sludge metalowe klimaty. Nowy materiał Praise The Plague gniecie niemiłosiernie...kiedy trzeba, bo kapela swoją muzyką nie tylko przygniata do ziemi, ale potrafi też czarować tworząc mroczną, ale też trochę oniryczną atmosferę. Najnowsze dzieło Niemców to niemal 39 minut muzyki agresywnej, ciężkiej i piekielnie szybkiej, ale też wolniejszej, bardziej klimatycznej. 

Schubmodul - Lost In Kelp Forest
(stoner rock/space rock/progressive rock)
Data premiery: 23.02.2024
Spotify / Bandcamp

Schubmodul to wciąż świeży stoner rockowy projekt pochodzący z Bochum. Kapela debiutowała w 2021 roku płytą "Modul I". Ich nowy materiał to przyjemna i bardzo klimatyczna podróż w kosmos, który w tym przypadku zdaje się być oceanicznymi głębinami. Poza stoner rockowymi standardami można się tutaj natknąć na space rocka, progressive rockowe wybiegi, a nawet momentami psychodeliczne wycieczki. Jeżeli chodzi o ciężar gatunkowy jest raczej lekko, sporo tutaj przyjemnych dla ucha melodii i gitarowych solówek. Słuchając tej płyty kompletnie nie zauważyłem braku partii wokalnych, a tych na "Lost In Kelp Forest" nie uświadczycie, zamiast nich są od czasu do czasu pojawiające się odgłosy audycji radiowej. Zaskakująco przyjemny materiał, wypadający tym lepiej, że w lutym jednak królowała muzyka bardziej agresywna i ciężka.

Spectral Voice - Sparagmos
(death doom metal)
Data premiery: 09.02.2024
Spotify / Bandcamp

Aż ciężko uwierzyć, że "Sparagmos" to zaledwie drugi pełny album Spectral Voice. Ta amerykańska grupa powstała w 2012 roku, a debiutowała w 2017 płytą "Eroded Corridors of Unbeing". Najnowsze dzieło Spectral Voice składa się z zaledwie czterech kompozycji, ale za to dających łącznie 46 minut muzyki. Klimat tego wydawnictwa jest przytłaczający, niepokojący i niesamowicie ponury. Utwory są powolne i rozwleczone do granic możliwości...ale to jest właśnie cały czar twórczości Spectral Voice. I jak zwykle stronię od doom metalowego grania, to połączenie go z death metalem daje bardzo często niesamowity efekt, czego też dowodem jest właśnie album "Sparagmos". Ten materiał to po prostu walec, który powoli gruchocze kości i napawa się wręcz tym powolnym wymierzaniem cierpienia. Spectral Voice dostarczyli prawdziwe monstrum, przed którym ciężko się skryć...no chyba, że nie lubicie death doom metalu, wówczas nie znajdziecie tutaj dla siebie zbyt wiele.

Striker - Ultrapower
(heavy/power metal/glam metal/aor)
Data premiery: 02.02.2024

Do tej pory bardzo lubiłem kanadyjską kapelę Striker, świetnie odnajdywali się w graniu staroszkolnego heavy metalu z elementami hard rocka. Ale po kilkukrotnym przesłuchaniu płyty "Ultrapower" lubię ich jeszcze bardziej. Z ich siódmego pełnego studyjnego wydawnictwa płynie mnóstwo luzu, o ile poprzednio było przyjemnie dla ucha, przebojowo, ale jednak w ramach metalowych, tak tutaj muzycy popuścili wodze fantazji nieco bardziej. Sporo tutaj glam metalu, stadionowego rocka z lat 80tych, a nawet elementów ówczesnego popu. A przy tym wszystkim Striker nie zapominają, że jednak ich filarem jest metal. Nie spodziewałem się po nich takiego wydawnictwa, ale może właśnie ten efekt zaskoczenia dołożył jeszcze swoją cegiełkę. Słuchając pierwszy raz "Ultrapower" praktycznie przy każdym kolejnym kawałku dawałem się czymś zaskoczyć Kanadyjczykom, przy czym były to wyłącznie przyjemne dla ucha niespodzianki.

⭐The Dog - Somewhere, Anywhere
(alternative metal/post-hardcore)
Data wydania: 23.02.2024
Spotify / Bandcamp

Trochę obawiałem się tej nowej płyty The Dog, chociaż to kapela, która już zdążyła sobie wyrobić markę na polskiej scenie. Album "Somewhere, Anywhere" zdobi doskonała okładka, która aż się prosi o jakieś psychodeliczne granie. I chociaż The Dog zmienili znacząco swój styl grania względem poprzednich płyt to jednak do psychodelicznego rocka jeszcze nie dotarli. Za to "Somewhere, Anywhere" to mieszanka różnych stylów, z post-hardcorem i alternative metalem/rockiem na czele, jest też trochę miejsca grunge'u. Ta nowa forma The Dog kojarzy mi się z Turnstile, jest tutaj podobna energia, podobna melodyka i też pewnego rodzaju melancholia mimo przyjemnego dla ucha grania. I może też dlatego tak dobrze ten materiał mi siadł i bardzo często mi towarzyszy w trudach życia codziennego. I chociaż bardzo lubię dwie wcześniejsze płyty tej wrocławskiej ekipy to "Somewhere, Anywhere" wyrasta na mojego faworyta.

The Greying - Death Is A Welcome Friend
(metallic hardcore)
Data premiery: 16.02.2024
Spotify

Ciężko mi w ostatnim czasie wyciągać ciekawe wydawnictwa core'owe. Czego bym się nie złapał to sprawia wrażenie byle jakiego, albo schematycznego grania, jakiego już wiele przemieliłem w swoim odtwarzaczu w ostatnich latach. Ale od czasu do czasu trafiam na perełkę. Czuję, że tak właśnie jest w przypadku The Greying, świeżutkiego metallic hardcore'owego zespołu z Massachusetts. Stylistycznie zawartość "Death Is A Welcome Friend" kojarzy mi się momentami z debiutanckim albumem duńskiej grupy Pilgrimz, tylko w bardziej hardcore'owym wydaniu. The Greying nie bawią się w melodyjne granie, prą do przodu, agresywnie, z dużą dawką mocy i wręcz bezczelnie rozpychając się łokciami, nie zważając, czy ktoś im stoi na drodze. Trwający zaledwie 24 minuty materiał to po prostu silny, ale też perfekcyjnie wyprowadzony cios.

⭐Toxikull - Under The Southern Light
(heavy metal/speed metal)
Data premiery: 23.03.2024
Spotify / Bandcamp

Portugalski Toxikull to jedno z moich personalnie największych odkryć spośród lutowych premier. Nigdy wcześniej nie natknąłem się na ich muzykę, więc "Under The Southern Light" był moim pierwszym kontaktem z ich twórczością. I chociażbym chciał się przed zawartością tej płyty bronić to nie dostałem takiej szansy, bo już od pierwszego utworu zawartego na "Under The Southern Light" grupa uderza pełną parą! Trzecia studyjna płyta Toxikull to staroszkolny heavy metal ze sporą ilością dodatków speed metalowych. Wszystko to opakowane we wspaniałe brzmienie kojarzące się z latami 80tymi, specyficzną melodykę i przebojowość, jakiej w czasach swojej największej świetności nie powstydziłyby się takie grupy jak Judas Priest, czy Accept.

Traveler - Prequel to Madness
(heavy metal/speed metal)
Data premiery: 23.02.2024
Spotify / Bandcamp

Kanadyjsko-amerykański Traveler już jakiś czas temu zawojował heavy metalową scenę - i obojętnie, czy mówimy o debiucie "Traveler" z 2019 roku, czy też "Termination Shock" z 2020 roku. Bez różnicy, od której z tych płyt zaczęła się wasza przygoda z muzyką tej formacji to wręcz pewne, że ich najnowszy materiał zatytułowany "Prequel To Madness" też przypadnie wam do gustu. I z jednej strony nie ma tutaj niespodzianek, bo wiadomo, jakiego grania po Traveler można się spodziewać - przede wszystkim oldschoolowego heavy metalu wzbogaconego o speed metalowe rozwiązania. A jednak odpalając "Prequel To Madness" odniosłem wrażenie, że z każdym kolejnym wydawnictwem ta formacja staje się tylko lepsza. I chociaż mamy cały czas zatrzęsienie młodych heavy metalowych formacji gloryfikujących oldschoolowe granie, to jest kilka takich kapel, które tworzą elitę w takiej stylistyce i Traveler swoim najnowszym wydawnictwem znowu ugruntowują swoją pozycję w tej wyjątkowej grupie. 

Unaussprechlichen Kulten - Häxan Sabaoth
(death metal)
Data premiery: 02.02.2024
Spotify / Bandcamp

Mitologia Cthulhu bardzo dobrze wpasowała się w metalowe klimaty i obojętnie, czy mówimy o gotyckim graniu czy też o bardziej ekstremalnych rejonach. Doskonałym przedstawicielem wykorzystującym w swojej muzyce motywy kultu wymyślonego przez H.P. Lovecrafta jest chilijska kapela Unaussprechlichen Kulten. To grupa obecna już na scenie od ćwierć wieku i mająca na koncie sześć pełnych albumów studyjnych. Na "Häxan Sabaoth" usłyszeć można cudownie obskurny death metal - i mam tutaj na myśli zarówno brzmienie, produkcję jak i klimat. A tego ostatniego najnowszemu wydawnictwu Unaussprechlichen Kulten odmówić nie można, ten jest absolutnie niepowtarzalny. I chociaż okładka, jak i tytuł "Häxan Sabaoth" mogłyby sugerować jakieś nawiązania do filmu "Häxan" z 1922 roku to jednak teksty utworów zawartych na tym albumie orbitują wokół przedwiecznych bóstw znanych z twórczości Lovecrafta. Jedno trzeba Chilijczykom przyznać - doskonale potrafią operować klimatem, a ich muzyka brzmi po prostu cudownie bluźnierczo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz