Death metalowe podsumowanie roku zawsze należało do jednego z moich ulubionych. Dlatego, żeby być fair muszę przyznać, że rok 2016 to nie był rok death metalu. Owszem, udało mi się mi się zebrać mocną podstawową dziesiątkę, ale to co dzieje się w grupie pościgowej już tak kolorowo nie wygląda. A nawet patrząc na top 10 to mam wrażenie, że w latach poprzednich kaliber w przypadku death metalu był zdecydowanie większy. Chociaż może trochę przesadzam, w końcu w 2016 pojawiło się sporo naprawdę godnych uwagi wydawnictw hołdujących oldschoolowemu death metalowi, więc nie powinienem mieć powodów do narzekań.
01. Blood Red Throne - Union Of Flesh And Machine
(death metal)
Zestawienie otwiera lider lipcowego podsumowania, czyli oldschoolowy walec od norweskiej formacji Blood Red Throne. Ta grupa nigdy nie zawodziła, więc ich najnowsze wydawnictwo musiało znaleźć swoje miejsce wśród najlepszych death metalowych albumów 2016 roku. Zresztą pisząc lipcowe podsumowanie już zwracałem uwagę na fakt, że "Union Of Flesh And Machine" to najprawdopodobniej najlepsza death metalowa płyta roku. I okazało się, że miałem rację. Blood Red Throne to nie jest grupa szukająca nowych rozwiązań, czy bawiąca się w łączenie death metalu z innymi gatunkami. U nich najważniejsza jest prostota i to dostajemy na "Union Of Flesh And Machine". Nie ma tutaj żadnych wirtuozerskich popisów, jest jazda death metalowym walcem kruszącym czaszki powalonych w walce wrogów.
02. Centinex - Doomsday Rituals
(death metal)
I znowu mamy album z lipca. W 2014 roku nastąpiła reaktywacja szwedzkiej grupy Centinex, której przewodzi basista Martin Schulman (znany również ze swojej działalności w Demonical). Jeszcze w tym samym roku kapela wydała nowy album zatytułowany "Redeeming Filth" i jego zawartość stanowił naprawdę dobry oldschoolowy death metal tchnący szwedzkim klimatem. Ale jak dla mnie to jego następca, czyli "Doomsday Rituals" pokazuje, że Centinex powoli wracają do formy z okresu swojej świetności (końcówka lat 90-tych). Szwedzi niemiłosiernie gniotą swoją muzyką, ich numery są utrzymane w wolniejszym tempie i rozbijają w drobny mak wszelką konkurencję próbującą sił w staroszkolnym szwedzkim death metalu.
03. In Mourning - Afterglow
(progressive mdm)
I mamy zwycięzcę majowego podsumowania, czyli szwedzką grupę In Mourning. "Afterglow" reprezentuje gatunek, do którego od jakiegoś czasu jest mi dość daleko. W początkach mojej przygody z death metalem uwielbiałem zasłuchiwać się w twórczości kolejnych grup grających właśnie bardziej melodyjną odmianę tego stylu. I tak było do momentu, w którym usłyszałem Bolt Thrower, wówczas zostałem kompletnie wchłonięty przez oldschoolowy death metal. Jednak takie rodzynki w postaci albumu "Afterglow" jeszcze mnie przekonują, że nadal warto sprawdzać kolejne propozycje z gatunku mdm. Z tymże In Mourning na swoim najnowszym albumie potrafią czarować muzyką. Świetnie wyważają ciężar i melodię, do tego dokładają niesamowity klimat. I mimo tego, że nie należę do entuzjastów długich wydawnictw, to składające się na "Afterglow" 56 minut niezwykle przyjemnego progresywnego melodic death metalu śmiga w oka mgnieniu.
04. Sentient Horror - Ungodly Forms
(death metal)
Pamiętacie jeszcze podsumowanie grudnia? To właśnie tam znalazł się debiutancki materiał amerykańskiej grupy Sentient Horror. "Ungodly Forms" to w pełni szwedzki oldschoolowy death metal, chociaż sama formacja dowodzona przez Matta Moliti pochodzi z New Jersey. W przeciwieństwie do takiego Centinex mamy tutaj zróżnicowane tempo. Debiutancki album Sentient Horror zawiera 12 miażdżących death metalowych kompozycji, których jakości mogłaby im pozazdrościć niejedna doświadczona ekipa specjalizująca się w tym gatunku.
05. Fallujah - Dreamless
(progressive death metal)
Amerykańska Fallujah to dość dziwna grupa. Pamiętam swój pierwszy kontakt z ich twórczością, a nastąpiło to przy epce "Leper Colony" z 2009 roku. Wówczas kapela grała generyczny deathcore, jakich wówczas nie brakowało. Ale już ich debiutancki materiał wydany dwa lata później, czyli "The Harvest Woombs" przekonywał, że Fallujah to ekipa, która jeszcze solidnie namiesza na metalowej scenie. Wówczas muzycy odłożyli na bok deathcore i płynnie przeszli na techniczny death metal mocno wspierany gitarowymi melodiami. Dalej Amerykanie podążali tą ścieżką i jak najbardziej im się to opłaciło, bo ich każde kolejne wydawnictwo trzyma bardzo wysoki poziom. Tak było z wydanym w 2014 roku "The Flesh Prevails", jak i również "Dreamless". Kapela nadal do swojego szybkiego death metalu angażuje masę gitarowych melodii, dzięki czemu muzyka Fallujah brzmi po prostu niesamowicie. Grupa dorobiła się również specyficznego brzmienia, które doskonale na każdy, kto chociaż raz miał okazję przesłuchać jeden z albumów tej formacji.
06. Dawn Of Disease - Worship The Grave
(death metal/mdm)
"Worship The Grave" to już trzeci pełny album tej powstałej w 2003 roku niemieckiej formacji. Dawn Of Disease w swojej muzyce stoją na rozstajach tradycyjnego death metalu i melodic death metalu. Dzięki temu mogą w pełni korzystać z wszelkich dobrodziejstw obydwu gatunków, co świetnie im się udaje. Zresztą wystarczy sięgnąć po "Worship The Grave", żeby docenić tę energiczną, ale jednocześnie miażdżącą mieszankę. Mamy tutaj typową death metalową młóckę, ale również takie rodzynki jak chociaż "Ashes" mocno kojarzący się z najlepszymi numerami z twórczości Amon Amarth. Dawn Of Disease zaprezentowali jak w dobry sposób mieszać ze sobą ciężki walce tradycyjnego death metalu z łagodniejszym melodic death metalem.
07. Oracles - Miserycorde
(mdm)
Oracles to supergrupa złożona z muzyków Aborted, System Divide, Abigail Williams i Dimlight. "Miserycorde" jest ich debiutanckim wydawnictwem i prawdę mówiąc w żadnym wypadku nie spodziewałem się, że ten materiał będzie się nadawał do słuchania. Wszak zdecydowana większość supergrup idealnie wpisują się w powiedzenie "przerost formy nad treścią". Mamy różnych muzyków, którzy próbują łączyć stylistyki swoich macierzystych grup i efekt końcowy bardzo rzadko jest zadowalający. Tak jednak nie jest w Oracles. Zawartość "Miserycorde" to mieszanka stylistyki, w jakiej obraca się grupa Aborted i melodic death metal, a nawet symphonic metalu. Mogłoby się wydawać, że takie połączenie nie ma racji bytu. Wielbiciele Aborted nie będą słuchać wyjącej wokalistki, a fani lżejszego grania nie dadzą rady przywyknąć do rzeźni prezentowanej przez muzyków Aborted. A jednak ekipa pracująca przy komponowaniu tego materiału znalazła złoty środek, dzięki czemu "Miserycorde" wypada nadzwyczaj dobrze. Muzyka nie jest ani zbyt agresywna, ani nie jest zbyt melodyjna, czy delikatna. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że to nie jest ostatnia płyta projektu Oracles.
08. Asphyx - Incoming Death
(death/doom metal)
Holenderska grupa Aspyx nigdy nie należała do moich ulubionych, a główna zasługa w tym elementów doom metalu, które muzycy przemycali na swoich albumach. I słuchając "Incoming Death" kompletnie nie rozumiem dlaczego do tej pory mi to przeszkadzało. W końcu najnowszy materiał Asphyx to totalna miazga, a stylistycznie nie bardzo różni się od wcześniejszych wydawnictw tej grupy. Znalazło się tutaj miejsce dla szybkich i energicznych kompozycji, jak i dla tych utrzymanych w wolniejszy tempach, graniczących z doomowymi. To wydawnictwo przypomniało mi jak świetny death metal potrafią grać holenderskie ekipy, szkoda, że z tej czołówki naprawdę aktywne pozostają jedynie Asphyx i Sinister.
09. Inquiring Blood - Morbid Creation
(death metal)
Przy braku nowego materiału od Debauchery pozostało mi szukać ekip grających w im podobnych klimatach. I tak wpadłem na niemiecką grupę Inquiring Blood, która w 2016 roku wydała swój drugi studyjny album. "Morbid Creation" to 12 energicznych numerów utrzymanych w stylistyce prostego, wręcz łupanego death metalu, ale granego z jakby rock'n'rollowym zacięciem. Ten materiał mimo swojego ciężaru niesamowicie buja i to jego ogromna zaleta. "Morbid Creation" to wydawnictwo idealne dla fanów krwawego death metalu od Debauchery.
10. Ade - Carthago Delenda Est
(technical death metal/symphonic death metal)
Tak jak w przypadku Inquiring Blood zadecydowała tęsknota za Debauchery, tak najnowszy materiał Ade musiał mi zastąpić Ex Deo. I faktycznie ta włoska formacja idealnie wpisuje się w rzymskie klimaty, jakie prezentuje grupa dowodzona przez Maurizio Iacono. Z tymże "Carthago Delenda Est" to materiał o dużo większym ciężarze gatunkowym. Ade to grupa grająca przede wszystkim ostry niczym brzytwa techniczny death metal, ale wyposażony w symfoniczne ozdobniki. Połączenie ciężkich riffów gitarowych z kontrastującą symfonią, czy chóralnymi śpiewami tworzy niesamowity klimat. Warto zauważyć, że Ade to grupa powstała na rok przed powołaniem do życia Ex Deo. "Carthago Delenda Est" jest trzecim studyjnym wydawnictwem Włochów.
-----------------------------------
11. Protector - Cursed and Coronated
12. Aborted - Retrogore
13. Black Therapy - In the Embrace of Sorrow, I Smile
14. Accu§er - The Forlorn Divide
15. Revel In Flesh - Emissary Of All Plagues
16. Triagonal - Dichotomy Of Mind
17. Entombed A.D. - Dead Dawn
18. Criminal - Fear Itself
19. Thunderwar - Black Storm
20. The Levitation Hex - Cohesion
21. Ulcer - Heading Below
22. Vader - The Empire
23. Amon Amarth - Jomsviking
24. Dark Tranquillity - Atoma
25. Be'lakor - Vessels
26. Usurpress - The Regal Tribe
27. Rotten Sound - Abuse To Suffer
28. Deranged - Struck by a Murderous Siege
29. Withered - Grief Relic
30. Ghoul - Dungeon Bastards
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz