Oceano - Depths
Oceano na myspace
Data wydania: 10.09.2009
Gatunek: brutal deathcore
Kraj: USA
Tracklista:
01. Descent 00:58
02. Inhuman Aflication 03:18
03. A Mandatory Sacrifice 04:06
04. Samael The Destroyer 03:54
05. Fractured Frames, Scattered Flesh 02:37
06. Disgust For Your Kind 03:14
07. Depths (instrumental) 06:26
08. District Of Misery 03:14
09. With Legions... 04:05
10. Slaughtered Like Swine 03:10
11. Empathy For Leviathan 02:58
12. Plague Campaign 04:08
13. Abysm 02:24
14. Involuntary Demoralization (bonus) 03:03
15. Orificial Execution (bonus) 03:23
Skład zespołu:
Adam - wokal
Andrew - gitara
Jason - gitara basowa
Daniel - perkusja
Oceano to debiutanci z 2009 roku, swoim albumem "The Depths" zwrócili moją uwagę dość szybko i w sumie nic dziwnego, wszak jest to jeden z najlepszych debiutów z tego gatunku jakie dane mi było słyszeć. Ich przygoda ze sceną deathcore'ową rozpoczęła się w 2006 roku (chociaż początkowo byli kapelą z nurtu grindcore), a w trzy lata później za sprawą Earache Records wydali swój debiut "Depths".
Oceano ma zupełnie inne podejście do tematyki deathcore'a niż inny świetny debiutant z 2009 roku z tego gatunku - meksykańska formacja Here Comes The Kraken. Amerykanie proponują zdecydowanie mniej mieszania w melodiach, bardziej stawiają na walcowate elementy i bardziej zróżnicowany wokal. Mamy zarówno skrzeki, growl, jaki gardłowy growl. Przy czym trzeba zaznaczyć, że wokalista Adam Warren jest po prostu świetny i niczego nie można mu zarzucić. Prawdziwa mieszanka emocji (oczywiście przeważa przerysowana agresja). Sam album zaczyna się mocno klimatycznie - na szczęście bez udziału elektroniki, która otwierała np. ostatni album Attila, w ogóle nie mamy tutaj szans na usłyszenie czegoś w stylu wstawek z Dinosaurs Like Guccipants. I bardzo dobrze, bo tego typu klimaty w ogóle by tutaj nie pasowały. W każdym razie po klimatycznym początku mamy pierwszy numer, który jest jeszcze jako tako delikatny i wyposażony w całkiem niezłą melodię. Ogólnie kapela dobrze dobiera melodie, przez co wyróżniają się na tle zalewu kapel grających standardowy deathcore. Przy "A Mandatory Sacrifice" następuje odsiew, bo muzyka już ostrzejsza i melodii nie ma takiej wyraźnej jak w poprzednim kawałku. Poza tym świetny refren z gardłowym growlem na pierwszym planie. Jednocześnie w muzyce Oceano czuć nutkę nowoczesnego napieprzania - można też powiedzieć, że jest to wina plastikowego brzmienia. I tu przyznam rację, bo brzmienie jest naprawdę dopracowane, wręcz idealne. Nie ma tutaj takiej sytuacji, żeby wokal ginął gdzieś za gitarami, czy perkusja grała "stuku-puku". Produkcja w pełni profesjonalna i pewnie wielbicieli garażowej surowizny ten album nie zadowoli. Ważnym punktem tego albumu jest instrumentalny "Depths" - słychać, że band ma aspirację do grania bardziej złożonego niż to jest dozwolone w deathcorze, chociaż i w tym gatunku są kapele, które wyłamują się poza schemat (chociażby Winds Of Plague czy Bring Me The Horizon). I ten kawałek nikogo nie powinien odsiać, spodoba się zapewne nawet osobom, które nigdy nie fascynowały się core'owym graniem. Największym killerem na tym wydawnictwie jest według mnie "District Of Misery" - świetnie wyważona agresja, melodia płynąca w tle i mocny klimat. W tym samym rzędzie postawiłbym jeszcze numer "Samael The Destroyer".
Oceano to jeszcze młoda kapela, która pewnie w przyszłości nie raz jeszcze zaskoczy lepszymi bądź gorszymi albumami. Jedno jest pewne - debiutując albumem "Depths" bardzo wysoko zawiesili sobie poprzeczkę. I ciężko im będzie przeskoczyć to wydawnictwo. Nie jest to jeszcze materiał idealny, ale do ideału niewiele brakuje. Najważniejsze, żeby dalej kombinowali i starali się dalej podążać wyznaczoną na "Depths" ścieżką. Podsumowując album - perfekcyjne brzmienie, agresja zmieszana z klimatycznymi melodiami, a do tego świetne partie wokalne.
Ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz