Sinful Carrion - Just-World Hypothesis
Data wydania: 01.08.2014
Gatunek: death metal
Kraj: Polska
Tracklista:
01. Cathexis
02. Cargo
03. To Mr. Nobody
04. Divine Intervention
05. Just-World Hypothesis
06. Lasarus
07. Human Backup
08. Collision Course
Skład:
Adam "Miecznik" Majewski - wokal
Łukasz "Loki" Knapik - gitara
Grzegorz "Globuz" Globke - gitara
Konrad Piątkowski - gitara basowa
Robert "Trebor" Melnicki - perkusja
Od razu przyznaję się, że kiedy dowiaduję się o istnieniu takich kapel jak Sinful Carrion to jestem szczerze zaskoczony. Niby obserwuję polską scenę metalową, jak i zagraniczną, ale jak widać nie dość uważnie. Album "Just-World Hypothesis" to mój pierwszy kontakt z muzyką tego gdańskiego zespołu, który rozpoczął swoją działalność w 2008 roku. Formacja ma już na swoim koncie epkę "Arising from a Shallow Grave" wydaną w 2010 roku, ale niestety nie udało mi się z nią zapoznać (można jej posłuchać w całości na stronie kapeli). Ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie, żebym napisał "kilka" słów o pierwszym pełnym studyjnym wydawnictwie Sinful Carrion, którym jest właśnie "Just-World Hypothesis".
Tak jak wspomniałem kapela powstała w 2008 roku w Gdańsku. Założycielami zespołu byli wokalista Adam Majewski oraz perkusista Arkadiusz Lewandowski. Pierwszy materiał udało się zarejestrować pod nazwą Sinful Carrion dopiero, gdy do formacji dołączył gitarzysta Łukasz Knapik. Po zagraniu kilku koncertów, zespół supportował między innymi szwedzką formację Marduka, skład Sinful Carrion kompletnie się rozsypał. W 2012 oraz 2013 roku skład zespołu był uzupełniany, do kapeli dołączyli gitarzysta Grzegorz Globke, basista Konrad Piątkowski oraz perkusista Robert Mielnicki, przy czym cały czas trzon Sinful Carrion stanowili Adam Majewski i Łukasz Knapik. W takim składzie formacja weszła do Aurora Studio w 2013 roku, żeby zarejestrować materiał na "Just-World Hypothesis".
Przy okazji promocji albumu "Just-World Hypothesis" można było zobaczyć Sinful Carrion supportujących Amon Amarth i Hypnos w gdańskim klubie B90. |
Na pierwszym pełnym studyjnym wydawnictwie Sinful Carrion znajduje się 8 utworów, które łącznie dają niecałe 37 minut death metalowego łojenia. Całość otwiera dość niepokojące i chaotyczne intro do numeru "Cathexis". Początek kompozycji jest dość oszukańczy, bo wstępna melodyjka gitarowa brzmi jakby zaczerpnięta była z jakiegoś melodic metalowego kawałka. Oczywiście kiedy do gry włączają się bębny to odbiór utworu zmienia się o 180 stopni. Może nie ma tam pierdolnięcia, jakiego oczekiwałem, ale i tak jest dobrze. Wokal kruszy mury, a gitara prowadząca serwuje kilka solidnych solówek. Jednak "Cathexis" sprawia wrażenie powolnego, wręcz ślamazarnego, ale to dobrze. Nie ma nic lepszego niż walcowaty, gniotący death metal. Perkusista próbuje co chwila narzucić szybsze tempo, ale pozostali muzycy z wokalistą na czele skutecznie go stopują. Dziwne jest tylko to, że "Cathexis" kończy się jakby znienacka, nic nie zapowiada końca, a tu nagle jakiś cichy agonalny jęk i wyciszenie. Drugi kawałek mówi o kapeli zdecydowanie więcej. "Cargo" jest mocniejszy i bardziej klimatyczny, a solówki gitarowe zostały znacznie ograniczone. Pojawia się tutaj sporo spokojniejszych elementów, które budują ciekawą atmosferę. Nie jest to może tak dosadne jak np. w najnowszym materiale Defying (w końcu to nie death metal), ale robi pozytywne wrażenie.
Od lewej: Loki, Globuz, Miecznik, Konrad, Trebor |
"To Mr. Nobody" znowu przyspiesza i pojawiają się partie gitarowe, które jakbym już kiedyś, gdzieś słyszał. Nie ma tutaj mowy o plagiacie, ale brzmienie gitary momentalnie wbija się w głowę. Znowu potężny growl wokalisty kruszy mury i nie przechodzi już w skrzek jak w przypadku "Cargo". Chciałem napisać, że jest to chyba najmocniejszy numer na "Just-World Hypothesis", ale prawda jest taka, że jest on zdominowany przez melodie gitarowe. Niestety trafiają się też albumy death metalowe, na których sporadycznie pojawiają się czyste partie wokalne (kto pamięta "The Unspoken King" Cryptopsy?). W przypadku debiutanckiego wydawnictwa Sinful Carrion taki moment następuje tylko w jednym utworze, a jest nim "Divine Intervention". Kawałek zaczyna się rewelacyjnie, współpraca gitar i perkusji wręcz rozszarpuje wszystko to dokoła. I nagle ni stąd ni zowąd pojawia się czysty wokal. Na szczęście jego udział w tym kawałku jest znikomy. Nie psuje on jakoś specjalnie kompozycji, nawet sprawia, że kawałek dość mocno wyróżnia się na tle pozostałych. Ale nadal mam wrażenie, że te czyste partie były niepotrzebne. Numer tytułowy niestety nie powala, ale kapela wraca na prawidłowe tory - tzn. napierdalają death metal. Chociaż nie mogę się oprzeć wrażeniu, że wszystko (poza gitarą prowadzącą) jest w tym kawałku skryte pod bębnami. Może dlatego ta kompozycja tak bardzo nie zapada w pamięć. Za to "Lazarus" zalicza mocne wejście, ale finalnie okazuje się mieszanką ostrego i klimatycznego grania, momentami bardzo fajnie na przód wysuwa się gitara basowa. To chyba najlepszy kawałek na całym wydawnictwie, ma w sobie wszystko, czego bym oczekiwał od death metalu (od razu piszę, że co do oldschoolowego death metalu mam zupełnie inne oczekiwania, hipnotyczne riffy, to jest to). Jest pierdolnięcie, melodyjnie grająca gitara, szybka perkusja, dobrze słyszalne partie basowe i zróżnicowane growle. Problem jest znowu taki, że podobnie jak kilka innych kompozycji na "Just-World Hypothesis", tak i ten numer kończy się nagle. Końcówka albumu ewidentnie należy do gitarzysty, który szaleje z solówkami. Zarówno w "Human Backup", jak i w "Collision Course" odpowiadający za solówki Loki puszcza wodzę fantazji. Nie wiem dlaczego, ale "Human Backup" kojarzy mi się z kawałkiem Frontside "Spłoniesz w Piekle" (z gościnnym udziałem Nergala), może to partie wokalne, może muzyka. Debiutancki album Sinful Carrion zamyka kompozycja "Collision Course", w którym znowu jest wszystko - walcowate momenty, galopady (głównie za sprawą perkusji), świetne growle, fantazyjne solówki gitarowe, ale i klimatyczne zwolnienia. Tak jakby kapela na koniec chciała wyciszyć słuchacza.
Za pomocą "Just-World Hypothesis" gdańska kapela Sinful Carrion pokazała, że młoda death metalowa polska scena ma się bardzo dobrze. Ostatnio jest wręcz prawdziwy wysyp młodych formacji grających w takich klimatach. Ale to dobrze, bo im więcej bardzo dobrych formacji tym silniejsza się staje nasza lokalna scena. Debiutanckie pełne studyjne wydawnictwo Sinful Carrion to kawał mocnego pierdolnięcia okraszonego melodyjnymi solówkami gitarowymi. Wszystko to jest wsparte naprawdę dobrymi growlami, które momentami przechodzą w skrzek. Słuchając "Just-World Hypothesis" nie mogłem wyjść ze zdziwienia, że takie kapele pozostają bez wydawcy. A tak, bo Sinful Carrion swój debiutancki materiał wydali własnym sumptem. Ale czemu ja się dziwię skoro takie formacje jak Night Mistress, Forger Emaciated, czy wspomniany już w recenzji Defying mają problem ze znalezieniem wydawcy. "Just-World Hypothesis" to kawał mocarnego death metalu z masą melodyjnych gitarowych solówek. Materiał jest dość zróżnicowany i spodobać się powinnien zarówno wielbicielom ostrego pierdolnięcia, jak i tym, którzy nawet od death metalu oczekują wpadających w ucho melodii.
Ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz